Z zamieszczonego w piątek wieczorem na stronie internetowej resortu gospodarki listu wicepremiera do premiera Donalda Tuska wynika, że szef dyplomacji ma wątpliwości co do zgodności uzgodnionych w styczniu dokumentów z prawem unijnym. Minister gospodarki, który nadzorował negocjacje gazowe z Rosjanami, dziwi się, bo wszak przedstawiciel MSZ także w nich uczestniczył i wtedy nie miał wątpliwości. [wyimek]30 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie płynie rurociągiem jamalskim do Europy[/wyimek]
MSZ według listu Waldemara Pawlaka ma do umowy dwa główne zastrzeżenia. Pierwsze dotyczy możliwości korzystania z polskiego odcinka gazociągu jamalskiego przez inne firmy niż tylko PGNiG i rosyjski Gazprom, które są głównymi udziałowcami spółki EuRoPol Gaz nadzorującej ten rurociąg. Minister Pawlak zapewnił, że kontrolę operacyjną nad gazociągiem przejmie państwowa firma Gaz System. Formalnie więc obowiązująca w UE zasada TPA, czyli swobodnego dostępu innych podmiotów, będzie przestrzegana. Drugi zarzut MSZ dotyczył sposobu kalkulowania stawek za przesył. W porozumieniu polsko-rosyjskim zapisano, że zgodnie z polskim prawem będzie je ustalał prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Poza opublikowaniem odpowiedzi Waldemar Pawlak nie komentował w piątek listu MSZ. Zaskoczeniem jest fakt, że MSZ zgłosił zarzuty w prawie dwa miesiące po zakończeniu negocjacji i w tydzień po zapewnieniach premiera Donalda Tuska , że porozumienie jest korzystne dla Polski. W ubiegły piątek unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger zapewniał, że nie ma zastrzeżeń do tych dokumentów. Choć zatwierdzone przez rządy Polski i Rosji, do oficjalnego ich podpisania jeszcze nie doszło.