Narodowy Bank Polski w godzinach południowych dokonał zakupu pewnej ilości walut obcych po korzystnym kursie – zakomunikował w piątek po południu bank centralny. W efekcie działania banku centralnego nasza waluta osłabiła się o ok. 3 grosze wobec głównych walut. Pod koniec dnia za euro płacono blisko 3,87 zł.
Już od kilku dni przedstawiciele Ministerstwa Finansów (np. wiceministrowie Ludwik Kotecki czy Dominik Radziwiłł), ale i banku centralnego, usiłowali osłabić tempo aprecjacji złotego za pomocą interwencji słownych. W czwartek o gotowości NBP do faktycznego wkroczenia na rynek poinformował Witold Koziński, wiceprezes banku centralnego. Dzień później faktycznie do nich doszło. Według szacunków bank kupił równowartość kilkudziesięciu mln euro.
Wkrótce po komunikacie NBP informującym o interwencji wiceminister Radziwiłł powiedział, że jego resort "zgadza się z działaniami NBP na rynku walutowym".
Wątpliwości, czy bank centralny miał akceptację Rady Polityki Pieniężnej dla działań na rynku, szybko rozwiała z kolei Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady: – RPP popiera działania NBP.
W ostatnich tygodniach część członków rady – w tym uznawani za jastrzębi Andrzej Bratkowski i Andrzej Rzońca – wskazywała, że złoty jest zbyt mocny. Za sprawą konsekwentnego podejścia rady bank centralny w ostatnich latach powstrzymywał się od interwencji na rynku.