Wprost przeciwnie, osiągnęła rekordowy wzrost – 11,4 proc. Pomógł boom w budownictwie oraz gwałtowne zwiększenie eksportu, który w 2007 roku był o 48 proc. wyższy niż w 2006.
Mimo prób schłodzenia, obciążenia eksporterów dodatkowymi opłatami, nakładania podatków ekologicznych i racjonowania energii chińska gospodarka rozwija się w najszybszym tempie na świecie. Choć nie jest to całkiem zdrowy wzrost, zwiększa się ryzyko przegrzania, a władze zapowiadają nowe regulacje na rynku walutowym i bankowym.
Mimo to ekonomiści zaczęli pilnie obliczać, czy gospodarka chińska zdołała już wyprzedzić niemiecką i stała się trzecią (po Stanach Zjednoczonych i Japonii) największą gospodarką świata.
– To naprawdę nie jest ważne, czy Chiny są trzecią czy czwartą gospodarką na świecie. Nawet jeśli uda nam się przeskoczyć Niemcy, to i tak pozostaniemy krajem rozwijającym się – stwierdził wczoraj Xie Fuzhan, szef tamtejszego urzędu statystycznego.
Część analityków stawia też tezę, że Chiny będą w stanie przejąć rolę Stanów Zjednoczonych jako lokomotywy światowej gospodarki, ratując ją przed recesją. Wskazują oni, że w czasach spowolnienia rośnie popyt na tanie produkty, a takie właśnie głównie eksportują Chiny. Zeszłoroczna nadwyżka w handlu zagranicznym tego kraju wyniosła 262 mld dol. W handlu z UE było to 134,3 mld dol., z USA – 163 mld dol.