Spadek popularności tej formy oszczędzania to kolejny wyraz braku zaufania między instytucjami finansowymi. Do tego dochodzi brak przejrzystości produktów. Najbardziej tajemniczą kwestią jest bowiem wyliczenie zysku z takiej inwestycji.
Bardzo popularne do niedawna struktury oferują banki, ubezpieczyciele i firmy doradztwa finansowego. Allianz, Generali, PZU, Deutsche Bank PBC przyznają się do spadku zainteresowania tą formą oszczędzania czy wręcz rezygnacji z nowych emisji. – Pierwsze wyniki z tych instrumentów nie są oszałamiające i klienci trochę się rozczarowali – przyznaje Anna Kwiatkowska, dyrektor biura zarządzania produktami PZU Życie. – Przy ostatniej emisji odnotowaliśmy spadek zainteresowania – dodaje Przemysław Orłowski, kierownik w tym biurze. W Generali Życie decyzje o emisji nowych struktur zostały wstrzymane do końca marca. Deutsche Bank PBC przyznaje, że grudniowa emisja może się cieszyć słabszym zainteresowaniem Ta forma oszczędzania furorę zrobiła w drugiej połowie 2007 r. i na początku 2008 r.
Spadki na giełdach spowodowały, że magia gwarancji kapitału przyciągała miliardy złotych. Oprócz gwarancji kapitału struktury oferują opcję na udział w zyskach. Opcje konstruowane są na podstawie: wskaźników giełdowych, cen metali szlachetnych, ropy, indeksów spółek inwestujących w odnawialne źródła energii.
Światowy kryzys, spadki cen surowców i giełdowych wskaźników spowodowały, że spodziewane zyski często wynoszą dziś zero. – To dobry instrument finansowy – broni tych produktów Marcin Krzykowski z firmy konsultingowej Milliman. Przyznaje, że jego wadą jest brak transparentności. Klient nie wie, jaki procent z zysków wypracowanych na opcji trafi do jego kieszeni. – Tego instrumentu nie należy oceniać przed upływem terminu zapadalności – mówi Mateusz Walczak, prezes NWAI, firmy doradztwa inwestycyjnego. Okres inwestycyjny w większości struktur kończy się za dwa – trzy lata.
Mimo takich zapewnień liczba emisji drastycznie spadła w porównaniu z początkiem roku. – Brak zaufania na rynku finansowym spowodował, że towarzystwa ubezpieczeniowe zaczęły mieć wątpliwości, z którymi bankami współpracować – wyjaśnia Wojciech Trybuszkiewicz, dyrektor departamentu bancassurance Generali Życie. Upadłość banku powoduje, że ubezpieczyciel zostaje sam z klientem, któremu musi wypłacić pieniądze. Te zaś ulokowane zostają w banku, który oferował opcje na zyski. W Polsce najczęściej robiły to: Societe Generale, BNP Paribas, Citibank i Merlin Lynch.