Sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od mocnej przeceny. Tuż po otwarciu notowań WIG20 znalazł się o prawie 3 proc. niżej, niż wynosiło zamknięcie sesji poprzedniej.
W tym momencie pojawił się silny popyt na akcje, który w krótkim czasie wyprowadził wskaźnik ponownie w okolice zamknięcia sesji środowej. Niestety, znów zabrakło pieniędzy, by wyprowadzić indeks nad kreskę.
Po południu, głównie pod wpływem informacji z zagranicy, podaż znów wzięła górę. Ostatecznie WIG20 spadł o 1 proc., a obroty na całym rynku nieznacznie przekroczyły 1 mld zł. Ponownie liderami spadków były banki, co zresztą wpisuje się w ogólnoświatowe trendy.
Dużo mocniej, głównie za sprawą notowań ING, spadł indeks mWIG40. Bank poinformował wczoraj, że w ubiegłym roku jego zyski zmalały o niemal jedną czwartą, do 480 mln zł. W rezultacie akcje spółki przy sporych obrotach spadły o 6,4 proc.
Ponieważ ING ma obok Handlowego najwyższy udział w indeksie, nie dziwi, że wskaźnik stracił o 1,9 proc.