Transport publiczny w wielu miastach nie funkcjonuje, zamknięte są szkoły, banki, szpitale i poczty, odwoływane są kolejne loty, związkowcy oczekują, że do protestu przyłączą się także sądy.

- Musimy wyrazić swoje ogromne niezadowolenie - stwierdził Francois Chereque, szef centrali związkowej CFDT, jednej z ośmiu, która ogłosiła strajk. Ich zdaniem firmy wybrały najprostszą drogę walki ze spowolnieniem gospodarczym i zwalniają tysiące ludzi. W listopadzie we Francji bez pracy było 2,07 mln ludzi, 8,5 proc. więcej, niż w tym samym okresie rok wcześniej.

Prezydent Sarkozy ogłosił już co prawda warty 26 mld euro plan pobudzenia gospodarki, przez choćby zwiększenie wydatków publicznych. Jednak zdaniem związkowców plan powinien też zawierać rozwiązania, które pomogą konsumentom. - Od wielu miesięcy kryzys się rozszerza, a my pytamy rząd co zrobi żeby utrzymać poziom wydatków konsumenckich - mówi Jean-Claude Mailly, prezes związku Force Ouvriere.

Jako przykład podaje politykę brytyjskiego rządu, który w grudniu zdecydował się na obniżenie podatku VAT. Zapomina jednak, że mimo tego manewru sprzedaż detaliczna mimo sezonu świątecznego znacząco nie wzrosła. Co więcej 55 proc. brytyjskich sieci handlowych spodziewa się nawet spadku obrotów w grudniu.