Wczorajsza sesja rozpoczęła się od mocnego uderzenia. WIG20 z impetem pokonał poziom 1,9 tys. pkt i już po godzinie notowań znalazł się o prawie 2 proc. wyżej niż we wtorek na zamknięciu. Jednak jeszcze przed południem zapał kupujących osłabł i indeks zaczął powoli spadać.
Tym samym rynek znów pokazał, że ma dużo chęci, ale zwyczajnie brakuje mu siły. Warto zwrócić uwagę, że ceny akcji zaczęły spadać, zanim jeszcze GUS podał słabe dla giełdy dane na temat produkcji przemysłu w kwietniu. Okazało się, że spadła ona w ujęciu rok do roku o 12,4 proc. wobec prognozowanych 10,6 proc.
Polska giełda bardzo źle wypadła na tle tzw. rynków wschodzących, na których wczoraj obserwowaliśmy dynamiczny wzrost cen akcji. Indeksy giełdy węgierskiej, rosyjskiej czy tureckiej rosły po 4 – 5 proc. Wygląda więc na to, że inwestorzy zagraniczni wybrali inny kierunek i tym razem ominęli warszawski parkiet.
Ostatecznie WIG20 zamknął dzień na poziomie 1880 pkt, o 0,2 proc. niżej niż we wtorek. Gracze realizowali zyski głównie na akcjach PKN Orlen, TP SA, PKO BP i Pekao, a więc spółek o największym udziale w indeksie. Obrót papierami tylko tych czterech spółek to blisko 45 proc. łącznych obrotów giełdy, które wczoraj sięgnęły 1,45 mld zł.
Lepiej zaprezentowały się spółki z mWIG40, który zyskał 0,9 proc. Istotny udział miały w tym walory mniejszych banków i Polic.