Opublikowane wczoraj dane dowodzą, że gospodarka liczącej niecałe półtora miliona obywateli Estonii – podobnie jak wcześniej Litwy i Łotwy – kurczy się w drugim kw. (16,6 proc.) szybciej niż w pierwszym (12,9 proc.).

Analizując sytuację, Bank Estonii wylicza jako przyczyny zapaści gwałtowny spadek obrotów w handlu zagranicznym, zmniejszanie się popytu i trudną sytuację na rynkach finansowych. Jednak szefowie banku są zdania, że najgorsze nadbałtycka republika ma już za sobą.

„W porównaniu z pierwszym kwartałem produkcja przemysłowa się stabilizuje; poziom eksportu się nie zmniejsza, a spada bezrobocie. Dlatego w drugim półroczu można oczekiwać pewnego ożywienia w gospodarce. Jednocześnie utrzymuje się nieprzewidywalność sytuacji na rynkach zewnętrznych i negatywne tendencje mogą się jeszcze zdarzyć” – cytuje oświadczenie banku agencja Delfi.

Eksperci, pytani przez agencję Regnum o przyczyny zapaści, wymieniają załamanie w estońskim budownictwie, niskie obroty handlu hurtowego i detalicznego, przetwórstwa i turystyki.

W czerwcu parlament Estonii już drugi raz w tym roku znowelizował budżet, ograniczając wydatki o kolejne 300 mln dol. (wcześniej o 700 mln dol.). Estońska gospodarka funkcjonuje na zasadzie naczyń połączonych z Łotwą, Litwą oraz Rosją. Kraje te zanotowały w drugim kwartale spadki PKB na poziomie od kilkunastu do nawet 22 proc. (Litwa). Łotwa ma największe w Europie kłopoty z wypłacalnością i coraz bardziej się zadłuża.