Przerwany sen o potędze

Rosyjska gospodarka przeżyła w ubiegłym roku prawdziwe trzęsienie ziemi. Z trzeciego najszybciej rozwijającego się rynku wschodzącego zamieniła się w upiora pogrążonego w głębokiej recesji

Publikacja: 10.09.2009 03:14

Iwona Trusewicz, „Rzeczpospolita”

Iwona Trusewicz, „Rzeczpospolita”

Foto: Rzeczpospolita

Ubiegły rok dowiódł, że rosyjski kolos wciąż ma gliniane nogi, choć nie tak kruche jak podczas kryzysu 11 lat temu. Wtedy załamanie na rynkach finansowych Azji oraz gwałtowny spadek cen ropy i gazu zepchnęły Rosję na skraj bankructwa. Brak rezerw walutowych uniemożliwił powstrzymanie gwałtownego spadku rubla i ratowanie rodzimych banków. Były bankructwa, dewaluacja i masowe utraty oszczędności.

[srodtytul]Rok hossy[/srodtytul]

Z tej zapaści Kreml wyciągnął wnioski. Przez dziesięć lat Rosja zgromadziła trzecie na świecie (po Chinach i Japonii) rezerwy w walutach, złocie i papierach wartościowych. Ich wielkość osiągnęła w połowie 2008 r. rekordową kwotę prawie 600 mld dolarów. Rosjanie dobrze wykorzystali też światową koniunkturę oraz wzrost cen paliw i surowców, które do dziś dostarczają im ponad połowę wpływów do kasy państwa.

W 2008 r. Federacja Rosyjska wchodziła jako jeden z liderów światowego rozwoju. Ze wzrostem PKB o 8,1 proc. (dla porównania Polska miała 5,0 proc.) ustępowała tylko Chinom (11,4 proc.) i Indiom (9,2 proc.). Była też dziewiątym krajem świata pod względem wartości PKB (2,1 bln dol.).

Wszystkie wskaźniki makroekonomiczne kraju rosły. W połowie roku saldo w handlu zagranicznym było półtora raza wyższe niż przed rokiem i wyniosło rekordowe 90 mld dol. Świetnie radziła sobie moskiewska giełda, a fortuny oligarchów osiągnęły rekordową wysokość. W marcu 2008 r. na liście światowych bogaczy „Forbesa” w pierwszej trzydziestce było aż siedmiu Rosjan – właścicieli koncernów paliwowych, metalurgicznych i banków. Najbogatszy Oleg Deripaska z majątkiem 28 mld dolarów został dziewiątym bogaczem globu.

Rosyjskie spółki coraz śmielej inwestowały za granicą. Druga największa firma Rosji – prywatny Łukoil – kupiła całą europejską sieć od amerykańskiego ConocoPhillips, w sumie 376 stacji w sześciu krajach Europy, w tym 83 w Polsce.

Lider wśród rosyjskich spółek – państwowy Gazprom – został trzecim największym koncernem energetycznym świata, a jego wartość rynkowa sięgnęła 319 mld dol. W czołowej piećdziesiątce znalazły się także grupy paliwowe Rosnieft, Łukoil i Surgutnieftiegaz oraz energetyczna JES.

Nic więc dziwnego, że zarówno rosyjski biznes, jak i rządzący wchodzili w 2008 r. w euforycznym przeświadczeniu o osiągniętej potędze i nieskończonych możliwościach. W lutym, żegnając się z urzędem prezydenta, Władimir Putin, dziś premier, podkreślał, że Rosja to nie tylko surowce, ale także banki, instytucje finansowe i rynek bardzo atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów.

[srodtytul]Nieuchronna katastrofa[/srodtytul]

Nikt więc – ani władze, ani biznes – nie słuchał głosów niezależnych ekspertów, którzy ostrzegali, że rosyjska gospodarka wciąż jest przestarzała, energochłonna, zbyt zależna od surowców i wahań ich cen na świecie. A na dodatek ciąży jej słabo rozwinięty sektor bankowy, dominacja gospodarcza państwowych molochów i brak biznesowej klasy średniej.

– Za duża jest rola państwa w gospodarce, pomoc dla nieefektywnych kompanii, osłabienie instrumentów rynkowych – przestrzegał jesienią 2008 r. Igor Jurgens, szef moskiewskiego Instytutu Rozwoju Współczesnego.

Wybuch konfliktu w Gruzji latem 2008 roku przeraził zagranicznych inwestorów. Rozpoczął się ich gwałtowny odpływ, któremu towarzyszyło osłabienie rubla i spadek cen akcji na moskiewskiej giełdzie.

W ciągu pięciu ostatnich miesięcy 2008 r. rosyjska gospodarka straciła około pół biliona dolarów. Od sierpnia rosyjskie rezerwy stopniały o 316 mld dol. Pieniądze te zostały wydane na dofinansowanie słabnących banków i obronę rubla. Inwestorzy zagraniczni wycofali w sumie 130 mld dol. Rosyjskie spółki giełdowe straciły na wartości średnio po 60 –70 proc., Gazprom najwięcej z globalnych liderów branży energetycznej – 74 proc. – i spadł na 11. miejsce na świecie.

[srodtytul]Rosyjscy liderzy[/srodtytul]

Na liście 100 największych rosyjskich spółek minionego roku przygotowanej przez dziennik „Kommiersant” dominuje przemysł ciężki: branża energetyczna (23 spółki), paliwowa (14) i metalurgiczna (dziesięć). Telekomunikacja i chemiczna mają po siedmiu reprezentantów, a po dwóch – trzech górnictwo, transport, handel, przemysł maszynowy, motoryzacyjny, spożywczy, obróbka drewna. Pojedyncze firmy zajmują się przerobem metali szlachetnych i jest tylko jeden przedstawiciel branży wysokich technologii.

W zestawieniu brakuje też jednej z potęg rosyjskiej gospodarki – trzeciego na świecie producenta aluminium UC Rusal Olega Deripaski (90 tys. pracowników w 19 krajach). Koncern niechętnie publikuje dane. I na dodatek ma kłopoty. Jesienią ubiegłego roku dostał od państwa 4,5 mld dol. kredytu na spłatę najpilniejszych długów.

Pierwsza dziesiątka jest niczym lustro, w którym odbijają się słabe strony rosyjskiej gospodarki: uzależnienie od światowych cen ropy, gazu i metali (siedem spółek to firmy paliwowe, dwie – metalurgiczne) oraz marginalizacja branży wysokich technologii (tylko AFK Sistiema – holding telekomunikacyjno-informatyczny).

Na wyniki spółek cieniem kładzie się kryzysowy IV kwartał. Dlatego połowa z dziesięciu liderów zanotowała na koniec roku znaczące spadki zysków netto rok do roku – Łukoil, Rosnieft, AFK Sistiema, Tatnieft i Norylski Nikiel.

Ten ostatni to zatrudniający prawie 100 tys. ludzi największy na świecie producent niklu, palladu i platyny. Należy do oligarchów Olega Deripaski, Władimira Potanina i Michaiła Prochorowa. Miał jako jedyny z czołówki stratę netto – ponad pół miliarda dolarów. Spółek ze stratami jest w pierwszej setce aż 16.

Trzy bardzo zyskowne kwartały pozwoliły większości jeszcze się obronić przed kryzysem. Najlepiej poradził sobie prywatny Surgutnieftiegaz, najbardziej tajemniczy koncern Rosji. Ma nie tylko dużo wyższy zysk, ale także zgromadził ponad 20 mld dol. w gotówce. Więcej niż światowy lider branży amerykański Exxon. Prawdziwe oblicze kryzysu w rosyjskiej gospodarce zobaczymy najprawdopodobniej dopiero w rankingu przyszłorocznym.

Ubiegły rok dowiódł, że rosyjski kolos wciąż ma gliniane nogi, choć nie tak kruche jak podczas kryzysu 11 lat temu. Wtedy załamanie na rynkach finansowych Azji oraz gwałtowny spadek cen ropy i gazu zepchnęły Rosję na skraj bankructwa. Brak rezerw walutowych uniemożliwił powstrzymanie gwałtownego spadku rubla i ratowanie rodzimych banków. Były bankructwa, dewaluacja i masowe utraty oszczędności.

[srodtytul]Rok hossy[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy