Bilans ostatnich sesji dla GPW jest fatalny. Od ubiegłego czwartku WIG20 stracił już 3,3 proc. W tym czasie na większości światowych giełd ceny akcji rosły, niejednokrotnie wyznaczając nowe tegoroczne maksima. Najmocniej na tzw. rynkach wschodzących. W Rosji główny indeks zyskał ponad 7 proc., na Węgrzech 6,3 proc., a w Turcji 4,7 proc.
Dopiero wczoraj warszawski parkiet podążył w ślad za wciąż drożejącymi akcjami na świecie. Na koniec dnia WIG20 zyskał 2,2 proc. To o około 0,8 pkt procentowego więcej niż większość giełd europejskich. Wczoraj lepszy od Warszawy okazał się tylko parkiet w Budapeszcie, gdzie wzrost wyniósł 3,7 proc.
Tym razem gracze wykorzystali słowa szefa amerykańskiego banku centralnego, który we wtorek stwierdził, że recesja w USA się skończyła. Częściowo potwierdzają to wtorkowe informacje o sprzedaży detalicznej oraz wczorajsze na temat produkcji przemysłowej. W sierpniu produkcja wzrosła o 0,8 proc. wobec oczekiwań na poziomie +0,6 proc. Giełdy za oceanem zamknęły się wczoraj na zielono. Indeks Dow Jones urósł o 1,12 proc., Nasdaq – o 1,45 proc., a S&P 500 – o 1,53 proc.
Duży udział we wzroście WIG20 mają gracze operujący na rynku kontraktów terminowych, którzy „przesiadali się” z wrześniowej serii kontraktów na grudniową. Wczoraj liczba otwartych pozycji na wygasającej jutro serii wrześniowej spadła do 41 tys., a na grudniowej wzrosła do prawie 53 tys. Obroty na rynku kasowym wyniosły niespełna 1,3 mld zł wobec 1,05 mld zł dzień wcześniej.
Wśród mniejszych firm inwestorzy znów chętnie kupowali akcje firm kontrolowanych przez Romana Karkosika (Boryszew, Impexmetal, Krezus). To między innymi dzięki nim sWIG80 zyskał wczoraj 1,9 proc. Czyżby więc znów zaczęła działać magia nazwiska?