Wczoraj rano euro kosztowało już 1,4856 dol., a potem nawet 1,4890 dol. – W najbliższym czasie rynek będzie testował, jaki kurs dolara jest do zaakceptowania przez inwestorów – mówi Geoffrey Yu, strateg walutowy banku UBS. A Niall Ferguson, profesor Harvardu, dodaje:
– Zdziwiłbym się, gdyby w 2010 r. dolar miał się wzmacniać.
Słaby dolar jest niezbędny do odbudowy amerykańskiej gospodarki. Dlatego Amerykanie z politowaniem słuchali prezesa Banku Światowego Roberta Zoellicka, który niedawno wzywał sekretarza skarbu USA Timothy’ego Geithnera i prezesa Rezerwy Federalnej Bena Bernankego: – USA są mistrzem w wychodzeniu z kryzysów. Ale teraz niezbędne są drastyczne obniżenie deficytu, bezinflacyjny powrót do wzrostu gospodarczego oraz przebudowa systemu finansowego – mówił Zoellick.
Notowane w dolarach surowce i metale szlachetne są tanie dla inwestorów ze strefy euro bądź z krajów, których waluty są związane z dolarem. W rezultacie wczoraj za uncję złota trzeba było zapłacić nawet ponad 1070 dol., czyli najwięcej w historii. – Mimo wszystko nie możemy mówić o wielkim pędzie do inwestowania w złoto. Po prostu warto je kupować, bo dolar jest w dołku – uważa Jon Nadler z Kitco Metals. Dalszy wzrost cen złota, srebra oraz platyny przewiduje bank Morgan Stanley.
[srodtytul]Ropa będzie droższa?[/srodtytul]