Brytyjski przewoźnik poniósł w ostatnim roku rekordową stratę z powodu recesji, śnieżnej zimy i sporów płacowych, ale przewiduje, że w tym roku wyjdzie na prostą. Inwestorzy to chcieli usłyszeć, więc akcje BA zdrożały w Londynie o 0,6 proc., do 187,6 pensów.

Strata roczna brutto 531 mln funtów (609 mln euro), netto 425 mln była największa od momentu sprywatyzowania linii w 1987 r. Obroty zmalały o 11,1 proc., do 7,99 mld funtów. – To drugi rok rekordowych strat, ale cieszy nas to, że wraz ze spadkiem obrotów o miliard, o tyle samo zmniejszyliśmy koszty – stwierdził szef rady nadzorczej Martin Broughton. BA zmniejszył w ubiegłym roku załogę o 3800 osób (9,4 proc.), a od września 2008 r. o ponad 6 tys. – Uważam, że możemy nawet w tym roku wyjść na zero z wynikiem brutto – dodał prezes Willie Walsh – bo rynek poprawia się, klientów na długie loty w segmencie premium przybywa, a zmalał ich spadek na krótkich trasach.