Prawie dwa miesiące po eksplozji na platformie Deepwater Horizon prezydent Barack Obama pierwszy raz spotkał się z szefami brytyjskiego koncernu. Podczas negocjacji BP zgodziło się wpłacić na specjalny fundusz 20 mld dol. na poczet przyszłych odszkodowań. Pieczę nad funduszem będzie sprawował prawnik Kenneth Feinberg. Nadzorował on m.in. wypłatę odszkodowań dla rodzin ofiar zamachów z 11 września.
Zgodnie z porozumieniem, gdyby roszczenia przewyższyły 20 mld dol., fundusz będzie uzupełniony. Dodatkowo powstanie wart 100 mln dol. fundusz, z którego wypłacona będzie rekompensata dla pracowników przemysłu naftowego, którzy z powodu wprowadzonego przez rząd Obamy moratorium na wydobycie ropy zostali bez pracy. Po spotkaniu w Białym Domu prezes BP Carl-Henric Svanberg oznajmił, że do końca roku koncern nie będzie wypłacał dywidendy.
[wyimek]1,6 mld dol. wydało już BP na walkę z wyciekiem i wypłatę odszkodowań[/wyimek]
Prawnicy nie byli pewni, czy Biały Dom może zmusić BP do stworzenia funduszu. Koncern jest jednak poddawany olbrzymiej presji ze strony amerykańskich polityków. – Zmusimy BP do zapłaty za szkody, które ta firma wyrządziła. Zrobimy wszystko, aby pomóc Zatoce Meksykańskiej i jej mieszkańcom podnieść się po tej tragedii – mówił prezydent dzień wcześniej w orędziu do narodu. O panującej w Waszyngtonie atmosferze mogą świadczyć słowa kongresmena Josepha Cao. – W czasach samurajów dalibyśmy nóż i poprosili o popełnienie harakiri – mówił do Lamara McKaya, szefa BP w USA, podczas przesłuchania przed komisją Kongresu.
W tym tygodniu BP poinformowało o przyspieszeniu wypłat dla przedsiębiorców, których roszczenia przekraczają 5 tys. dol. W sumie z powodu wycieku BP wydało już ok. 1,6 mld dol. A koszty wciąż rosną. Rządowi eksperci szacują, że do Zatoki Meksykańskiej dostaje się 35 – 60 tys. baryłek ropy dziennie. I choć BP uruchomiło wczoraj drugi system odzyskiwania ropy, a za kilka tygodni ma przechwytywać nawet 90 proc. wycieku, to całkowite rozwiązanie problemu może potrwać do sierpnia lub nawet do grudnia.