Truciciele czy wybawcy

Choć doświadczenia unijne są pozytywne, w Polsce spalarnie odpadów budzą ostre protesty. Ludzie boją się, że zakłady te wypuszczają toksyczne substancje

Publikacja: 18.06.2010 05:44

Stołówka pracownicza spalarni odpadów w Hogdalen na przedmieściach Sztokholmu ma część otwartą, poło

Stołówka pracownicza spalarni odpadów w Hogdalen na przedmieściach Sztokholmu ma część otwartą, położoną tuż pod kominem. Jednak pracownicy i goście bez obaw jedzą tam posiłki

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

W słoneczne popołudnie zasiadam na tarasie lokalnej restauracji. Lekki wiatr przyjemnie chłodzi twarz, przede mną widok na drogę, las, a za nim czerwone dachy domów. Zadzieram głowę wysoko i patrzę na dymiący komin spalarni odpadów. Zamawiam dorsza.

Restauracja mieści się w Hogdalen, przy spalarni śmieci komunalnych. Dojazd na to przedmieście z centrum Sztokholmu zajął mi pół godziny. Zakład w Hogdalen można uznać za jeden z najlepszych w branży – ma 40 lat i spełnia najwyższe standardy w UE. Na pierwszy rzut oka nikt by tego nie powiedział.

– Ten dym, który widzimy, składa się głównie z pary – zapewnia Niclas Akerlund, dyrektor spalarni w Hogdalen należącej do fińskiego koncernu energetycznego Fortum.

Dziennie przyjeżdża tu 200 śmieciarek, rocznie przywożą 770 tys. ton śmieci – czyli tyle, ile rocznie produkuje się np. w Warszawie. Kierowcy zatrzymują pojazdy w ogromnej hali nad brzegiem zsypu. Unoszą przyczepy i sterty śmieci osuwają się pochylnią do „bunkra” – jak oficjalnie nazywa się miejsce osuszania i mieszania odpadów. Auta odjeżdżają do Sztokholmu, na ich miejsca przyjeżdżają następne i tak non stop, przez cały ranek. Po południu ruch w hali nieznacznie maleje.

– W tej hali zapach jest najmniej przyjemny – mówi Niclas, ale gdy otwiera przede mną drzwi do elektrociepłowni, w twarz uderza nieprzyjemna, ciepła woń popiołu.

W zakładzie Hogdalen pracuje 200 osób, większość procesów jest zautomatyzowana. Śmieci komunalne trafiają do sześciu pieców rusztowych – czyli instalacji, w których nawet na ostatnim etapie ulatniania się dymu wyłapywane są z szkodliwe substancje. Pozostałością procesu spalania jest żużel – wykorzystywany w budownictwie i popiół – niebezpieczny odpad, który miesza się z betonem.

Choć śmieci komunalne przeszły wcześniejszą segregację, to i tak znajdują się w nich niedozwolone, niebezpieczne produkty, np. baterie. Dlatego spalarnie odpadów muszą mieć zapewniony monitoring emisji, zanieczyszczenia okolicznych wód i gleb na najwyższym poziomie, technologię umożliwiającą spalanie odpadów w bardzo wysokiej temperaturze i wysokiej jakości instalacje oczyszczania emisji.

[srodtytul]Wyśrubowane normy[/srodtytul]

Restrykcyjne przepisy dotyczące ograniczenia zanieczyszczeń powietrza i wód przez spalarnie odpadów ustaliła Komisja Europejska w dyrektywie z 2000 roku. Normy dopuszczają obecność w metrze sześciennym emisji ze spalarni miligramów (tysięcznej części grama) tlenków azotu, węgla, dwutlenku siarki, pyłu oraz ułamków miligrama metali ciężkich. Norma dla emitowanych w czasie spalania rakotwórczych dioksyn wynosi 0,1 nanograma (miliardowej części grama) na metr sześcienny.

– Nasze emisje są jeszcze niższe niż wynika z norm – zauważa Niklas.

Zakład w Hogdalen ma moc 188 MW, na godzinę spala 72 tony odpadów, produkowana w tym procesie energia cieplna – rocznie 2 TWh – trafia do miejskiej sieci i odpowiada za 14 proc. ogrzewania Sztokholmu. Dodatkowo dostarcza 500 GWh energii elektrycznej. Zarabia na tym Fortum i Sztokholm, bo miasto jest także udziałowcem zakładu.

Hogdalen oddalone jest o 600 metrów od osiedla mieszkalnego, zakład Fortum w Bristaverket sąsiaduje z kolei z polem golfowym.

[srodtytul]Rozpalone emocje[/srodtytul]

Spalarnie dostarczają energię elektryczną i cieplną w Danii, Holandii, Austrii, Niemczech, ale w Polsce ich budowa budzi wciąż ogromne kontrowersje i protesty mieszkańców, niezależnie od tego, co w nich ma być spalane.

Przykład dla wszystkich przeciwników dymiących kominów dali mieszkańcy warszawskiej dzielnicy Białołęka, gdzie powstaje obecnie największa w kraju oczyszczalnia ścieków Czajka. Inwestycja nie budziła kontrowersji dopóki nie okazało się, że w oczyszczalni ukryta jest także spalarnia osadów. Do tej pory stolica osady ściekowe wywoziła do innych miast – i problem „znikał”, bo trafiały one na składowiska. Ale Komisja Europejska, która hojnie dofinansowuje Czajkę, nie akceptuje składowania ani wywożenia odpadów daleko od miejsca ich powstawania.

– Przez trzy lata prowadziliśmy protesty, zebraliśmy 6 tys. podpisów, które osobiście zawiozłem do Brukseli, wskazując, że ta inwestycja nie była należycie konsultowana z mieszkańcami – opowiada Krzysztof Pelc, radny Warszawy.

Zastrzeżenia mieszkańców odrzuciło jednak Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a potem sąd. Uchwała radnych dzielnicy przeciwko rozbudowie Czajki i budowie w niej spalarni nie miała żadnej mocy prawnej dla władz miasta. Komisja Europejska nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Mieszkańcy Białołęki przegrali, ale na ich doświadczeniach uczą się inni i przeciwnicy spalarni stają się coraz bardziej skuteczni.

Na rządowej liście kluczowych projektów, jakie mają zostać zrealizowane za unijne pieniądze, znajduje się 11 spalarni odpadów, których budowa ma kosztować 6 mld zł. Mimo że inwestycje zaplanowano wiele lat temu, to do tej pory żaden projekt nie został przygotowany, bo mieszkańcy zgłaszają zastrzeżenia do lokalizacji zakładów oraz do ich budowy.

[srodtytul]Twarde „nie”[/srodtytul]

W Krakowie o to, by miasto nie miało własnej spalarni odpadów, zaciekle walczy Stowarzyszenie Zielona Mogiła. Przypomina, że w dzielnicy skoncentrowany jest cały uciążliwy przemysł Krakowa, począwszy od kombinatu metalurgicznego, elektrociepłowni Łęg, cegielni, cementowni, a kończąc na garbarni po drugiej stronie Wisły. Również przez teren gminy Mogiła będzie przebiegała obwodnica S7.

– Dlatego też pomysł zbudowania spalarni śmieci na terenie Nowej Huty zbulwersował nas, mieszkańców, i postanowiliśmy zatrzymać ciągłą degradację terenów przez nas zamieszkałych – deklaruje stowarzyszenie na swojej stronie internetowej.

Nieprawidłowo przeprowadzone w Krakowie konsultacje społeczne spowodowały, że do raportu oddziaływania na środowisko mieszkańcy złożyli około 1000 uwag. – Gdyby społeczeństwo zostało poważnie i podmiotowo potraktowane już na etapie konsultacji, można byłoby takiej skali wątpliwości uniknąć. Urzędy nie do końca zdają sobie sprawę, jak ważne w procedurach środowiskowych są konsultacje społeczne. Już pojawiają się orzeczenia w tych sprawach. Konsultacja ma polegać na uzyskaniu akceptacji społeczeństwa, prowadzeniu z nim dialogu, a nie tylko na poinformowaniu o planach i skutkach inwestycji – mówi mecenas Joanna Lemańska, reprezentująca Stowarzyszenie Zielona Mogiła.

Najbardziej zaawansowaną inwestycję budowy spalarni odpadów komunalnych ma Bydgoszcz. Miasto jako jedyne już w listopadzie 2009 r. przesłało do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej gotowy wniosek o dofinansowanie inwestycji wartej 509 mln zł. Plany te pokrzyżował jednak wydany dwa tygodnie temu wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego unieważniający decyzję środowiskową dla spalarni.

– Decyzja ta na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego została oceniona przez kancelarię prawną wyspecjalizowaną w dziedzinie ochrony środowiska, uzyskując wynik pozytywny. Dodatkowo na etapie uzyskiwania pozwolenia na budowę zaplanowano uzupełniającą ocenę środowiskową, która uwzględni szczegółowe rozwiązania techniczne projektu budowlanego – wyjaśnia Janusz Bordewicz, dyrektor Międzygminnego Kompleksu Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura.

W postępowaniu administracyjnym SKO odrzuciło wszystkie skargi organizacji ekologicznych, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał dwie spośród pięciu. Miasto wciąż czeka na uzasadnienie wyroku. – Odczytując wyrok sąd wskazał, że w decyzji środowiskowej nie określono maksymalnej wielkości emitora, czyli komina. W ocenie sądu powinno być: ma wynosić 40 metrów, a nie, jak jest w decyzji: nie mniej niż 40 metrów – dodaje Bordewicz.

Sąd zwrócił uwagę, że w decyzji środowiskowej marginalnie potraktowano problem odpadów oczekujących na spalanie, wskazując brak gwarancji, że inwestor nie uczyni składowiska odpadów z bunkra i z placu awaryjnego składowania. Co do wpływu inwestycji na glebę i wody podziemne uznał, że autorzy raportu uciekli od obowiązku zbadania warunków hydrogeologicznych, planując ich realizację na etapie pozwolenia na budowę i uzupełniającej oceny środowiskowej.

[srodtytul]Gdzie leży prawda[/srodtytul]

Technologia spalania odpadów komunalnych nie jest bardziej szkodliwa od technologii spalania węgla czy innych surowców wykorzystywanych przez elektrociepłownie – ocenia Jarosław Stasiński, dyrektor Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Ekologii Miast.

Dodaje, że wokół spalarni narosło wiele mitów. – Gdy wiele lat temu powstawały pierwsze takie zakłady, miały niedociągnięcia dotyczące technologii oczyszczenia spalin. To stwarzało problemy z substancjami rakotwórczymi. To jednak zostało już wyeliminowane i spalarnia nie powoduje zagrożeń dla środowiska. Mimo to mieszkańcy protestują przeciwko nowym nieznanym jeszcze w kraju technologiom – podkreśla Stasiński. Jego zdaniem spalanie odpadów powinno być jednym z wielu elementów kompleksowego systemu gospodarki odpadami.

Obecnie w Polsce 95 proc. śmieci komunalnych trafia na składowiska. Tymczasem od 2013 roku będzie obowiązywał całkowity zakaz składowania nieposegregowanych odpadów. Co więcej, do końca przyszłego roku wszystkie składowiska niespełniające unijnych norm muszą zostać zamknięte. Więc nawet jeśli to nie spalarnie będą alternatywą, to i tak szybko musimy ją znaleźć.

W słoneczne popołudnie zasiadam na tarasie lokalnej restauracji. Lekki wiatr przyjemnie chłodzi twarz, przede mną widok na drogę, las, a za nim czerwone dachy domów. Zadzieram głowę wysoko i patrzę na dymiący komin spalarni odpadów. Zamawiam dorsza.

Restauracja mieści się w Hogdalen, przy spalarni śmieci komunalnych. Dojazd na to przedmieście z centrum Sztokholmu zajął mi pół godziny. Zakład w Hogdalen można uznać za jeden z najlepszych w branży – ma 40 lat i spełnia najwyższe standardy w UE. Na pierwszy rzut oka nikt by tego nie powiedział.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy