Wszystko wskazuje na to, że firmom energetycznym trudno będzie przekonać prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, że podwyżki są konieczne. – Nie ma żadnych wskazujących na to przesłanek – mówi „Rz” szef URE Mariusz Swora. – I nie sądzę, by się pojawiły.
Szef urzędu liczy, że wnioski od spółek sprzedających energię z propozycjami taryf na 2011 r. pojawią się we wrześniu lub październiku, by mógł je przeanalizować i podjąć decyzję pod koniec roku.
[srodtytul]Firmy chcą podwyżek[/srodtytul]
Za kilka tygodni szef URE ogłosi tzw. cenę bazową (referencyjną) będącą wyznacznikiem dla firm-sprzedawców. W ostatnich latach zawsze była niższa od ich oczekiwań. Tak może być i tej jesieni. Tym bardziej że na Towarowej Giełdzie Energii, która stanowi swoisty wyznacznik dla rynku, widać stabilizację (przy kwocie ponad 190 zł za megawatogodzinę).
Przedstawiciele branży uważają, że powody do podwyżek są. I nie tylko o kilka złotych na megawatogodzinie, co wynika z kolejnych obowiązków zakupu energii ze źródeł odnawialnych.