Warto zacząć od zbierania grafiki

Za tysiąc złotych kupimy pracę muzealnej wartości znaną z albumów i wystaw

Aktualizacja: 08.07.2010 07:45 Publikacja: 08.07.2010 02:29

Grafiki Katarzyny Okraszewskiej budziły zainteresowanie na ostatnim Targowisku Sztuki Studentów ASP

Grafiki Katarzyny Okraszewskiej budziły zainteresowanie na ostatnim Targowisku Sztuki Studentów ASP w Warszawie

Foto: Archiwum autora

Rozwija się rynek grafiki artystycznej. W pierwszej połowie roku krakowski antykwariat Nautilus zorganizował dwie aukcje grafiki. Wiele wskazuje na to, że w drugiej połowie roku też odbędą się dwie aukcje. To dobra prognoza dla rynku. Dotychczas odbywały się najwyżej jedna – dwie aukcje grafiki rocznie.

Nautilus (www.nautilus-art.pl) od 1994 roku specjalizuje się w handlu grafiką artystyczną. Pod koniec czerwca odbyła się 24. aukcja, którą dokumentuje bogato ilustrowany katalog. Za rekordową cenę 16,5 tys. zł (wyw. 12 tys. zł) sprzedano grafikę Rembrandta. Z kolei „Św. Rodzina” Dürera poszła za 8,5 tys. zł (4,5 tys. zł). Jak zawsze jednak największe zainteresowanie budziły polskie grafiki, zwłaszcza z dwudziestolecia międzywojennego, np. Edmunda Bartłomiejczyka, Tadeusza Cieślewskiego syna. Jeśli na kwietniowej aukcji za 3,2 tys. zł sprzedano wybitnie dekoracyjną bardzo rzadką litografię Wacława Borowskiego (wyw. 1 tys. zł), znaną z monografii międzywojennej sztuki, to ceny nadal są względnie niskie.

Dla niewtajemniczonych sensacją może być sprzedaż grafik Rembrandta lub Dürera. Na świecie równorzędne grafiki dawnych mistrzów sztuki często wystawiane są w renomowanych antykwariatach. U nas osiągnęły ceny porównywalne z europejskimi. W czasie wakacji warto dla relaksu prześledzić w Internecie ceny. Na pewno warto poznawanie rynku grafiki połączyć z lekturą „Słownika terminów plastycznych”. Znajdziemy tam definicje technik graficznych, jakie możemy spotkać na rynku, od np. popularnych litografii po miedzioryty.

Ważnym uzupełnieniem lektury jest praktyczne poznawanie poszczególnych technik. To możliwe jest w specjalistycznych galeriach lub w antykwariatach. Jeszcze lepiej poznamy techniki graficzne na Targowisku Sztuki Studentów warszawskiej ASP, które stało się oficjalnie turystyczną atrakcją stolicy. Ma ono własną stronę, gdzie podawane są terminy imprez (www.targowiskosztuki.pl). Targowisko odbywa się na zmianę w Zamku Królewskim w Arkadach Kubickiego lub w Hotelu Harenda.

Na Targowisku studenci w jasny sposób, z humorem opowiedzą, jak tworzą swoje dzieła. Debiutujący miłośnik sztuki nie trafi tu na żadną barierę psychologiczną. Wejście do galerii niekiedy budzi irracjonalny lęk. Tym bardziej boimy się o coś zapytać marszanda, aby nie pokazać własnej niekompetencji. Na Targowisku Sztuki panuje doskonała atmosfera. Student spontanicznie, szczegółowo opowie, jak odróżnić np. linoryt od mezzotinty. Warto jak zawsze dbać o to, aby student fachowo opisał grafikę, podał kolejny numer odbitki i nakład.

Nigdy nie wiadomo do końca, kto przyjdzie. Na ostatnim targowisku zwracały uwagę grafiki np. Katarzyny Okraszewskiej. Wykonane w technice akwatinty impresyjne pejzaże z Wenecji (33 na 50 cm) mają nakład 20 egzemplarzy, kosztują 300 zł. To jest atrakcyjna cena! Reprodukowany pejzaż z Wenecji Okraszewska wykonała w technice mieszanej.

Od lat systematycznie obserwuję studencką ofertę. To zdobywanie wiedzy i znakomity relaks. Na każdym targowisku po pracach widać, który student mówi swoim językiem, ma coś do powiedzenia, że najprawdopodobniej poradzi sobie na zawodowym rynku sztuki. Zwłaszcza gdy dodatkowo jest komunikatywny i przedsiębiorczy. Jeśli kupimy pracę studenta, warto wiernie kibicować jego dalszej twórczości.

Wizyta na Targowisku ośmieli nas do odwiedzenia specjalistycznej galerii. W Warszawie Galeria Grafiki i Plakatu (www.galeriagrafikiiplakatu.pl) ma od zawsze najbogatszą ofertę grafik. W tym młodych artystów o ugruntowanej pozycji na rynku, jak np. Teodor Durski. Na nowy sezon galeria zapowiada wielką wystawę miedziorytów Witolda Skórczewskiego. Prace artysty dziś można kupić w cenach od 400 zł do ok. 2 tys. zł.

W Krakowie w handlu współczesną grafiką specjalizuje się Fejkiel Gallery (www.fejkielgallery.com). Znajdziemy tam zawsze bogaty zestaw grafik Jerzego Panka, znanych z podręczników historii sztuki i wystaw (ceny ok. 4 – 5 tys. zł).

[srodtytul]W Łodzi obowiązkowo [/srodtytul]

odwiedzamy antykwariat Rynek Sztuki (www.ryneksztuki.lodz.pl). Łódź zawsze była wysoko cenionym ośrodkiem grafiki artystycznej. Znajdziemy tu prace kilkudziesięciu autorów, w tym poszukiwane prace klasyków, jak np. Wojciech Fijałkowski.

W tym roku firmy aukcyjne, np. Desa Unicum (www.desa.pl) i Polswiss Art (www.polswissart.pl), postawiły na młodych. Organizowane są aukcje z wyjątkowo niskimi cenami. W katalogach znajdziemy mnóstwo ciekawych grafik. Ostatnio Desa Unicum zorganizowała aukcję prac na papierze, na której oferowano m.in. grafiki z różnych epok, w tym litografie np. Witolda Wojtkiewicza. Aukcje te potwierdzają, że rynek grafiki rozwija się, a ceny stabilizują, skoro opłaca się inwestować w organizowanie specjalistycznych aukcji, z natury rzeczy bardziej elitarnych.

Jeszcze trzy – pięć lat temu klienci naszego młodego rynku z pewnym sceptycyzmem odnosili się do grafiki jako techniki powielanej. Olejny obraz daje właścicielowi poczucie, że ma on unikatowe dzieło. Natomiast grafika budziła wątpliwości, ponieważ istnieje w wielu egzemplarzach, a nakład nie zawsze podany jest przez autora.

Powstaje na szczęście coraz większa liczba opracowań naukowych. Wynika z nich, że np. grafika międzywojenna odbijana była w nakładzie najwyżej 20 – 30 egzemplarzy. Do świadomości klientów dociera fakt, że w takim razie poza muzeami przetrwały do dziś pojedyncze odbitki. Kolekcjonowanie grafiki to znakomity wstęp do zbierania obrazów, do poważniejszych wydatków.

Jest coraz lepsza edukacja plastyczna. Podstawowym źródłem wiedzy dla kolekcjonerów jest bogato ilustrowana monografia „Poradnik kolekcjonera polskiego” (Kraków 2003), gdzie znajdziemy rozdział o grafice.

Dzięki edukacji dziś niemożliwe jest to, co było plagą naszego rynku jeszcze mniej więcej pięć lat temu. Wtedy na aukcjach wysokie kwoty płacono za rzekome grafiki geniuszy sztuki, np. Gauguina czy Modiglianiego. W istocie rzeczy były to druki.

Dziś w formie drukowanych reprodukcji powielane są obrazy żyjących, aktualnie modnych polskich malarzy. Dla debiutantów rynku sztuki może to być mylące, ponieważ druki te są ręcznie numerowane ołówkiem i sygnowane przez autora obrazu. Przez to mogą mylić się z grafiką, z którą oczywiście nie mają nic wspólnego! Są to tylko druki. Poszczególne odbitki z nakładu grafiki artystycznej zawsze różnią się między sobą, co szczególnie cenią wytrawni zbieracze.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy