Globalny kryzys finansowy, który pojawił się w roku 2008, wstrząsnął całym sektorem bankowym. Dzięki nieco innemu modelowi bankowości instytucje finansowe w Europie Środkowej, w tym w Polsce, poradziły sobie z kryzysem dużo lepiej niż banki w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Niemniej jednak nikomu nie udało się wyjść z kryzysu bez szwanku.
Banki w Polsce będą musiały odpowiedzieć na wiele wyzwań. Mają jednak silne podstawy, więc ich realizacja nie powinna być zbyt trudna. Według Komitetu Europejskich Nadzorców Bankowych wszystkie banki w Polsce są dobrze skapitalizowane, a ich wskaźniki kapitału podstawowego przekraczają 6 proc. Ponadto w lipcu 2010 roku ogłoszono, że wszystkie banki pozytywnie przeszły testy warunków skrajnych (tzw. stress tests). Wszystko to daje polskim bankom poczucie bezpieczeństwa w sytuacji, kiedy starają się zmienić podejście „powrotu do podstaw”, przyjęte przez wiele banków w celu przetrwania kryzysu, w nowoczesną branżę usług finansowych na miarę rzeczywistości po kryzysie.
W wyniku kryzysu wielu klientów zmuszonych było zmienić zwyczaje zakupowe. Banki muszą dostosować swoje produkty i usługi detaliczne tak, aby zaspokajać nowe, zmieniające się potrzeby klientów. – Obserwujemy zmianę w zachowaniach konsumenckich – mówi Alicja Kornasiewicz, prezes Banku Pekao SA, i dodaje, że zwiększa się wykorzystanie kanałów bezpośrednich, zmiany banków są częste, a klienci poszukują najniższych cen. Klienci zmienili również swój stosunek do inwestycji i są mniej skłonni do podejmowania ryzyka, które raczej nieprędko wróci do poziomów sprzed kryzysu. Walka o udział w rynku detalicznym jest zacięta, a mniejsi gracze wywierają dużą presję cenową w przypadku produktów rozliczeniowych. – Widzimy potencjalną konkurencję ze strony tańszych, wysoce zautomatyzowanych operatorów, którzy wchodzą na rynek – dodaje Kornasiewicz.
Starając się utrzymać silną pozycję Polski jako kraju, który wyszedł cało z międzynarodowego kryzysu finansowego, Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zaostrzyła wiele wymogów, w wyniku czego wiele gospodarstw domowych o niższych dochodach może mieć problemy z uzyskaniem kredytu. Takie rozwiązanie ograniczy przyrost kredytów, jednak jego celem jest niedopuszczenie do powstania kolejnej bańki kredytowej, na którą składają się przede wszystkim kredyty hipoteczne i detaliczne. Nowe wymogi (rekomendacja T i propozycja nowelizacji Rekomendacji S) zaostrzają przepisy wprowadzone w połowie roku 2006, dodatkowo limitując wielkość zaangażowania kredytowego klienta. Komisję zaniepokoił fakt, że wiele kredytów hipotecznych udzielanych było w walutach obcych w celu skorzystania z niższego oprocentowania przy możliwym niepełnym zrozumieniu przez klientów ryzyka związanego z tego typu kredytem.
Kredyty we franku szwajcarskim stanowią teraz 60 proc. wszystkich udzielonych kredytów hipotecznych – choć jeszcze rok temu stanowiły 67 proc. całego portfela. Systematycznie rośnie popularność euro jako waluty kredytu hipotecznego. Jego udział w portfelu kredytów hipotecznych walutowych wzrósł w ciągu ostatniego roku prawie trzykrotnie. W czerwcu 2010 roku około 66 proc. spłacanych kredytów hipotecznych w Polsce denominowanych było w walutach obcych. Niskie stopy procentowe, które w 2007 roku zachęciły wiele polskich rodzin do zaciągnięcia walutowego kredytu hipotecznego, okazały się złudne. W 2009 roku gwałtowny wzrost kursu euro oraz franka szwajcarskiego wobec złotego oznaczał wzrost miesięcznych płatności kredytobiorców.