Po kolejnych falach powodzi ubezpieczyciele prześcigali się w obietnicach o ułatwieniach przy likwidacji szkód spowodowanych przez żywioł. Czas zweryfikował te deklaracje. Do rzecznika ubezpieczonych wpłynęło już 220 skarg dotyczących likwidacji szkód powodziowych. Będzie ich zapewne więcej, gdyż jeszcze nie zakończyły się postępowania likwidacyjne dotyczące szkód powstałych w wyniku powodzi z końca sierpnia, a większość niezadowolonych klientów próbuje najpierw wykorzystać drogę reklamacyjną u ubezpieczyciela i składa skargi do odpowiednich jednostek w towarzystwach.
Jak podaje Cezary Orłowski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, zdecydowana większość z nich dotyczy ubezpieczeń mieszkań i domów. Na drugim miejscu pod względem liczby skarg znajdują się szkody z ubezpieczenia autocasco. Pozostała część dotyczy ubezpieczenia obowiązkowego budynków rolnych. Skarżący zarzucają towarzystwom opieszałość w likwidacji szkód, zaniżanie odszkodowań oraz nieuzasadnione odmowy wypłaty.
Bezpośrednio po powodzi ubezpieczyciele deklarowali, że poszkodowani przez żywioł mogą liczyć na uproszczone procedury i specjalne ścieżki likwidacji szkód. Jednak praktyka pozostawia wiele do życzenia.
Jak podaje Orłowski, działania ubezpieczycieli skoncentrowały się w głównej mierze na etapie technicznej likwidacji szkód, czyli zwiększeniu liczby rzeczoznawców (likwidatorów technicznych) i zaangażowaniu zewnętrznych firm rzeczoznawczych (likwidacyjnych). Dzięki temu nawet skarżący się podkreślali swoje zadowolenie z szybkiego przybycia przez rzeczoznawcę na miejsce zdarzenia.
Problemy często zaczynały się później, na etapie merytorycznej likwidacji szkód. – W ślad za zwiększeniem liczby rzeczoznawców działających w terenie nie zwiększono liczby likwidatorów merytorycznych, którzy mają za zadanie całościowe opracowanie szkód i przygotowanie spraw do wypłaty odszkodowań – mówi Cezary Orłowski.