– To sygnał dla innych polskich uczelni, że sukces jest możliwy – mówił Zbigniew Marciniak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, komentując wyniki rankingu 75 najlepszych w Europie szkół biznesu. W zestawieniu, które opublikował w poniedziałek „Financial Times”, znalazły się tylko trzy uczelnie z naszego regionu.

Najwyżej uplasowała się Akademia Leona Koźmińskiego, która w tym roku awansowała z 42. na 39. miejsce. – To oznacza, że udało nam się wejść do europejskiej II ligi, co dla nas jest dużym sukcesem, tym bardziej że wyprzedziliśmy np. szkołę biznesu Cambridge – podkreślał z satysfakcją Andrzej Koźmiński, rektor uczelni. W zestawieniu 75 szkół biznesu, które „FT” przygotowuje na podstawie ocen uczelni w czterech szczegółowych rankingach (m.in. najlepszych studiów zarządzania i programów MBA), wyraźnie widać podział na trzy grupy. Pierwszą ligę tworzy dziewiątka najlepszych szkół, którą w tym roku po raz kolejny otwierają francuska HEC Paris i brytyjska London Business School.

W drugiej grupie, gdzie są uczelnie zajmujące miejsca 10 – 41, polska ALK znalazła się jako jedyna szkoła z naszego regionu. W trzeciej grupie uplasowała się Szkoła Główna Handlowa, która zajęła 67. miejsce, wyprzedzając m.in. Uniwersytet Ekonomiczny z Pragi (73. pozycja).

Miejsce w rankingu najlepszych szkół biznesu Europy zależy od punktacji w zestawieniach szczegółowych, a polskie uczelnie wystartowały tylko w części z nich; ALK była oceniana w rankingu najlepszych magisterskich studiów zarządzania i programów Executive MBA, SGH zaś – tylko w jednym (studia z zarządzania). Jak podkreśla prof. Koźmiński polskie szkoły biznesu nie oferują stacjonarnych programów MBA, które też ocenia „FT”. To jednak niejedyny powód, dla którego tylko dwie uczelnie znalazły się w zestawieniu. – Problemem jest brak międzynarodowych akredytacji i niewystarczająca dbałość o absolwentów, których oceny mają decydujące znaczenie w rankingach „FT” – wyjaśnia rektor ALK.

Słabym punktem polskich uczelni jest też niewielki udział zagranicznych studentów i wykładowców. W ALK ten udział jest dość wysoki – zagraniczni wykładowcy to 23 proc. kadry, a co czwarty student dzienny jest cudzoziemcem. – To dzięki temu, że mamy sukcesy w liczących się rankingach międzynarodowych i prowadzimy pięć programów po angielsku. Brak anglojęzycznej oferty to zasadniczy problem polskich uczelni – podkreśla prof. Andrzej Koźmiński.