Sąd zajął się aferą "4 lutego"

Oskarżeni o manipulację kursem kontraktu na WIG20 w 2004 r. stanęli po wielu latach przed sądem. Ani Rafał. G., ani Arkadiusz O. nie przyznają się do winy. Argumentują, że zamieszanie to wynik błędu stacji roboczej w biurze maklerskim, na którym zarobiło więcej osób

Publikacja: 18.03.2011 11:41

Sąd zajął się aferą "4 lutego"

Foto: Fotorzepa, Andrzej Cynka And Andrzej Cynka

W Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy rozpoczęła się rozprawa dotycząca afery 4 lutego. Na sali rozpraw stawili się Rafał G. i Arkadiusz O., oskarżeni o manipulację kursem kontraktu terminowego, Ze śledztwa wynika, że sztucznie obniżyli i podwyższyli kurs kontraktu na WIG20, wykorzystując przy tym dostęp Rafała G. do stacji roboczej w DM PKO BP (wtedy BDM PKO BP). Sprzedaż 4 tys. kontraktów po każdej cenie wstrząsnęło rynkiem, doprowadzając do przeceny instrumentu. Prokuratura ustaliła, że działania pracownika brokera mogły nie być błędem, ale świadomą manipulacją kursem, na której zarobił Arkadiusz O. – transferując zarobione 2,3 mln zł na konta spółki Cagliari, zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych.

Choć pełnomocnik PKO BP (pełni rolę oskarżyciela posiłkowego) wniósł o utajnienie rozprawy argumentując to zachowaniem tajemnicy bankowej i wrażliwością informacji o zabezpieczeniach informatycznych w biurze, sąd nie przychylił się do jego prośby. Dlatego też „Parkiet" może relacjonować, co dzieje się na sali sądowej.

Rafał G., pracownik PKO BP nie przyznał się do popełnionego czynu. – Minęło już dużo lat, jest to w pamięci zatarte, składałem w śledztwie szczegółowe wyjaśnienia. Powiem tylko, że nie byłem w zmowie z Arkadiuszem O – stwierdził. – To, co się stało, było wynikiem błędu Warsetu, a z drugie strony, mojego błędu, jeżeli chodzi o zmianę kierunku pierwszego zlecenia – dodał.

- Wprowadzałem sporadycznie zlecenia do systemu Warset. Było to przy pełnej wiedzy dyrekcji biura – mówił Rafał G. – Moje biuro łamało regulamin giełdy. Osoby upoważnione nie były na tyle wykwalifikowane, aby obsługiwał takich klientów, jak ja – stwierdził oskarżony. – Nie udało mi się zdać egzaminu maklerskiego, ale o moich kompetencjach świadczyła wysokość pensji, porównywalnej z osobami uprawnionymi do wprowadzania zleceń – stwierdził w sądzie Rafał G.

Oskarżony powiedział także, że feralne zlecenia składał z nowego, dotąd nie używanego przez niego komputera, który został potem zabrany przez informatyków biura. W zeznaniach przez śledczymi powiedział także, że na kilka dni przed 4 lutym w biurze były problemy z trzema komputerami. Rafał G. odmówił odpowiadania na pytania oskarżycieli.

Arkadiusz O. wyjaśnił, że inwestował za pomocą rachunku spółki zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych, z uwagi na wprowadzony wówczas podatek giełdowy. - Już w połowie 2003 r. uznałem, że inwestowanie środków własnych przy tak wysokiej stopie tego podatku (19 proc.) jest nieracjonalne - stwierdził.

- Nie działałem w żadnym porozumieniu i nie rozumiem, dlaczego postawiono mi taki zarzut. Nie wiem, na czym ma polegać moje rzekome przestępstwo. Wykonywałem normalne czynności inwestycyjne, podobnie jak setki innych inwestorów. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem – stwierdził w sądzie. Podkreślał, że zlecenia, jakie wystawił, bazowały na strategii widełek cenowych, a więc obstawianie kursów w pobliżu dolnych oraz górnych widełek cenowych na kontrakt. Także Arkadiusz O. odmówił odpowiedzi na pytania prokuratury i oskarżycieli posiłkowych.

Zlecenie wprowadzone 4 lutego 2004 r. przez Rafała G. zakładające sprzedaż 4 tys. sztuk futures „po każdej cenie" spowodowało spadek wyceny kontraktu FW20H4 o 7 proc. (ponad 90 pkt), doprowadzając do uruchomienia stop-lossów na wielu rachunkach inwestorów. W trakcie prokuratorskiego dochodzenia okazało się, że zlecenie o wartości 65 mln zł mogło nie być zwykłą pomyłką (co sugerował Rafał G., który twierdził, że jego klientce chodziło o cztery kontrakty). Osoby powiązane z Rafałem G. zawierały bowiem (albo próbowały zawierać) na rynku pochodnych inne transakcje, aby wykorzystać nagły spadek notowań. Prokuratura, a wcześniej Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, ustaliła, że na zmianie wycen kontraktów zarobił Arkadiusz O. (makler i znajomy Rafała G.), który wytransferował zarobione 2,3 mln zł na konta spółki Cagliari zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych. Wykorzystał przy tym założone specjalnie na czas tej transakcji konto w Domu Inwestycyjnym BRE Banku.

Najbardziej poszkodowanym okazał się DM PKO BP (jego pracownik Rafał G. złożył wprawdzie szybko zlecenie przeciwnie, ale w sumie stracił na obu operacjach  niespełna 4 mln zł). KNF zidentyfikowała szkody u 300 inwestorów, których dotknął stop-loss. Prokuratura zauważyła, że Agnieszka K. – z jej rachunku wyszło feralne zlecenie – nie miała doświadczenia w inwestowaniu, ale jednocześnie była spokrewniona z Arkadiuszem O. (była żoną kuzyna). Oskarżony zapewniał, że nie wiedział, że inwestuje ona na GPW. Z kolei Rafał. G. znał Arkadiusza O. z pracy w Banku Handlowym, a także prywatnie – z działalności w Stowarzyszeniu Sportu Samochodowego.

W Sądzie Rejonowym dla m. st. Warszawy rozpoczęła się rozprawa dotycząca afery 4 lutego. Na sali rozpraw stawili się Rafał G. i Arkadiusz O., oskarżeni o manipulację kursem kontraktu terminowego, Ze śledztwa wynika, że sztucznie obniżyli i podwyższyli kurs kontraktu na WIG20, wykorzystując przy tym dostęp Rafała G. do stacji roboczej w DM PKO BP (wtedy BDM PKO BP). Sprzedaż 4 tys. kontraktów po każdej cenie wstrząsnęło rynkiem, doprowadzając do przeceny instrumentu. Prokuratura ustaliła, że działania pracownika brokera mogły nie być błędem, ale świadomą manipulacją kursem, na której zarobił Arkadiusz O. – transferując zarobione 2,3 mln zł na konta spółki Cagliari, zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy