To miało być najważniejsze wydarzenie w branży komórkowej w 2011 r. Te plany należy jednak odłożyć do poczekalni. - Obecny stan rzeczy pozwala stwierdzić, że na 100 proc. przetargu w tym roku nie będzie – mówi Anna Streżyńska.
Powód? Brak porozumienia z wojskiem. UKE od dawna wie, że nie zachęci operatorów komórkowych do wyłożenia znaczących kwot na częstotliwości, którymi sam dysponuje (2,6 GHz). Według ekspertów mógłby za nie otrzymać najwyżej 250-300 mln zł, a sama częstotliwość 2,6 GHz ma ograniczenia techniczne, powodujące że nadaje się praktycznie tylko do gęsto zaludnionych obszarów miejskich, gdzie sieci nie trzeba zasięgu, a pojemności.
UKE dąży zatem do tego, aby połączyć zasoby 2,6 GHz z bardziej atrakcyjnymi częstotliwościami zajmowanymi przez armię. Taka konstrukcja przetargu gwarantowałaby ostrą licytację. Skarb Państwa mógłby liczyć na wielokrotnie wyższe wpływy, a konsumenci - na powstanie nowej infrastruktury internetowej.
Milczenie MON
- Czekamy na pasma wojskowe, a nawet nie możemy z Ministerstwem Obrony Narodowej potwierdzić kalendarza ich uwalniania. Pierwszy raz po latach współpracy spotykamy się z takim podejściem tego resortu – mówi Anna Streżyńska. Według niej, część pasma z zakresu 800 MHz i pasmo 1800 MHz (a także różne pasma w okolicach 2-2,3 GHz) miały być wolne od stycznia br. Tak się nie stało. Jak dodaje, MON odpowiednią decyzję już przygotowało, ale jej nie publikuje i nie wyjaśnia dlaczego. – Resort powołuje się jedynie na nieznane nam pismo jednej ze służb w tej sprawie – ujawnia szefowa UKE.