Dotąd Hiszpania zatwierdziła redukcję wydatków z budżetu, reformy systemu emerytalnego, prywatyzację i działania mające zasilić w kapitał system finansowy, ale rynki oczekiwały bardziej stanowczej akcji, która wykazałaby, że kraj ten uniknie konieczności korzystania z unijnej pomocy, jak Grecja, Irlandia czy Portugalia.
Dwustronne rozmowy związków zawodowych z pracodawcami o nowym systemie negocjowania układów zbiorowych załamały się na początku czerwca. W tej sytuacji reformę ogłosił jednostronnie rząd socjalistów, co zresztą zapowiadał, jeśli zainteresowani nie potrafią porozumieć się.
Układy zbiorowe dotyczą 7 mln pracujących Hiszpanów, w tym wielu z nich nie należących do organizacji związkowych. Dotychczasowe umowy były jedną z przyczyn małej konkurencyjności Hiszpanii. Większość układów dotyczy danego sektora działalności albo regionu geograficznego, w mniejszym stopniu konkretnych firm. W razie powstania konfliktów porozumienia sektorowe są ważniejsze od rozwiązań w poszczególnych jednostkach.
Pracodawcy skarżyli się, że taka struktura utrudnia im zmiany czasu pracy albo dostosowywanie się do spowolnienia gospodarczego.
Organizacje międzynarodowe, np. OECD, krytykowały hiszpańskie rozwiązania, np, indeksowanie płac do poziomu inflacji, ale obecne reforma nie rozwiązuje bezpośrednio tej kwestii.