Polska może zarobić na kryzysie

Rozpoczyna się kolejny akt greckiej tragedii. Francja, Niemcy i Europejski Bank Centralny prześcigają się w wynajdowaniu nowego słownictwa, które ma zastąpić słowo „bankructwo".

Publikacja: 17.06.2011 02:56

Krzysztof Rybiński

Krzysztof Rybiński

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

Prawie dwa lata temu pisałem, że Grecja nie ma szans na spłatę długów i im szybciej dojdzie do kontrolowanego bankructwa, tym lepiej dla Europy. Minęły dwa lata, pomimo drakońskich oszczędności i podwyżek podatków, które łącznie przekraczają 7 procent PKB, dług publiczny Grecji wzrósł już ze 120 procent dochodu narodowego do ponad 150 procent. Po przepaleniu ponad 100 mld euro pomocy dla Grecji strefa euro i MFW planują przepalić kolejne 60 mld. Za kilka lat dług publiczny Grecji będzie jeszcze wyższy mimo planowanej prywatyzacji, której wpływy mają dać ponad 20 procent PKB w ciągu pięciu lat. Ponadto kraje strefy euro planują bezprecedensową ingerencję w finanse niepodległego kraju, czyli nadzór nad procesem poboru podatków lub prywatyzacją.

Trzeba być ślepym albo wykazywać dużo złej woli, żeby nie dostrzegać, dokąd prowadzi takie działanie. W niedługim czasie pojawią się w Grecji siły polityczne, które pokażą obywatelom, że Grecja traci niepodległość. Te partie wygrają wybory i ogłoszą niewypłacalność, być może połączoną z opuszczeniem przez Grecję strefy euro. Długi i tak zostaną stracone, tyle że niepotrzebnie przepalimy prawie 200 mld euro, które można by wykorzystać na projekty wzmacniające konkurencyjność Unii.

Polityka UE jest prowadzona pod dyktando wpływowych grup finansowych, które dobrze wiedzą, że bankructwo Grecji jest nieuniknione, ale chcą je przeprowadzić w taki sposób, żeby jak najmniejsze koszty poniosły grupy bankowe, a jak największe podatnicy krajów UE. Dopóki interes wielkich banków ma priorytet przed interesem obywateli Europy, dopóty kryzys będzie trwał, będzie narastał i w końcu doprowadzi do głębokiego regresu idei wspólnej Europy i być może do kolejnej głębokiej recesji w Europie.

Polska nie ma żadnego wpływu na decyzje podejmowane przez największe kraje Unii, i to się nie zmieni. Ale możemy zmienić sposób prowadzenia polityki gospodarczej i finansowej państwa, żeby skorzystać na nadchodzącym kryzysie zadłużenia w strefie euro. Bo kryzys to także szansa dla tych, którzy na czas się przygotują.

Nie jest możliwe, aby obecny stan rzeczy trwał zbyt długo. W końcu podatnicy się połapią, jak brudną grę prowadzą wielkie grupy bankowe, i odmówią dalszego transferu pieniędzy z kieszeni podatnika do kieszeni bankierów. Wtedy banki będą musiały zaksięgować olbrzymie straty z tytułu inwestycji w obligacje rządów Grecji, Portugalii i Hiszpanii. Dojdzie do znacznej przeceny akcji wielkich międzynarodowych banków. Szereg z nich będzie zmuszonych sprzedać swoje spółki córki w wielu krajach, w tym w Polsce.

Właśnie na taki scenariusz powinniśmy być przygotowani, bo będzie można tanio odkupić akcje banków w Polsce, których posiadaczami są międzynarodowe grupy finansowe. W tym celu musimy przygotować odpowiednie przepisy i podjąć odpowiednie działania już teraz. Szczególnie można rozważyć znaczące podniesienie wymogów kapitałowych dla tych banków, które mogą być zarażone kryzysem zadłużenia w Grecji, Portugalii lub Hiszpanii poprzez powiązania kapitałowe ze swoimi spółkami matkami. Dzięki temu nasze depozyty w tych bankach będą bezpieczniejsze. Oprócz tego Narodowy Bank Polski powinien wyłonić z rezerw dewizowych specjalny fundusz stabilizacyjny, który w momentach kryzysowych będzie mógł udzielać pożyczek krajowym bankom w celu przejęcia spółek córek banków zagranicznych dotkniętych kryzysem zadłużenia. Ponieważ transakcje będą dokonywane w euro lub dolarze, takie działania nie będą miały wpływu na kurs złotego i nie będą przeszkadzały w prowadzeniu polityki pieniężnej.

Minister finansów powinien zaprzestać obecnej praktyki sprzedaży walut na rynku, tylko wszystko sprzedawać w NBP, pomagając zbudować jak największe rezerwy dewizowe, które mogą być wykorzystane między innymi do budowy silnego polskiego sektora finansowego w sposób opisany powyżej.

Polska prowadzi beznadziejnie głupią politykę w ramach UE, zamiast bronić swoich interesów, daje się ogrywać jak dziecko. Na przykład Unia narzuciła wszystkim politykę ochrony klimatu, na której olbrzymie pieniądze zarobi kilka najbardziej rozwiniętych krajów Unii. Najbardziej krwawić będzie Polska, jak zwykle, to nasza narodowa specjalność.

Najwyższy czas to zmienić. Zbliżający się kryzys zadłużenia krajów strefy euro stwarza niepowtarzalną okazję do zarobienia przez Polskę miliardów euro. Przygotowania trzeba rozpocząć niezwłocznie.

Autor jest profesorem i rektorem Uczelni Vistula (d. Wyższa Szkoła Ekonomiczno-Informatyczna w Warszawie)

Prawie dwa lata temu pisałem, że Grecja nie ma szans na spłatę długów i im szybciej dojdzie do kontrolowanego bankructwa, tym lepiej dla Europy. Minęły dwa lata, pomimo drakońskich oszczędności i podwyżek podatków, które łącznie przekraczają 7 procent PKB, dług publiczny Grecji wzrósł już ze 120 procent dochodu narodowego do ponad 150 procent. Po przepaleniu ponad 100 mld euro pomocy dla Grecji strefa euro i MFW planują przepalić kolejne 60 mld. Za kilka lat dług publiczny Grecji będzie jeszcze wyższy mimo planowanej prywatyzacji, której wpływy mają dać ponad 20 procent PKB w ciągu pięciu lat. Ponadto kraje strefy euro planują bezprecedensową ingerencję w finanse niepodległego kraju, czyli nadzór nad procesem poboru podatków lub prywatyzacją.

Pozostało 83% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy