Analitycy oczekują, że deficyt budżetowy sięgnął 4,7 proc. zamiast raportowanych do tej pory 3,4 proc.

Starając się z wyprzedzeniem zdyskontować nowe dane, gracze zamykali wczoraj pozycje na złotym. Euro, które rano kosztowało 3,99 zł, przejściowo podrożało do nawet 4,02 zł, by skończyć dzień na poziomie 4,01 zł. To najwyższa cena, jaką trzeba płacić za wspólną walutę od początku maja. Frank po południu kosztował 3,36 zł wobec 3,34 zł na otwarciu. Jedynie dolar stracił na wartości (po południu kosztował 2,79 zł) za sprawą zmian na globalnych rynkach finansowych.

Na rynku długu wtorkowa sesja była senna. Ceny obligacji zmieniały się minimalnie. Rentowność dziesięciolatek po południu wynosiła 5,88 proc., pięciolatek 5,36 proc., a dwulatek 4,85 proc.