Rozmowa obu polityków okazała się wzajemną wymianą zarzutów. Rostowski, który spóźnił się na spotkanie blisko 20 minut, mimo iż sam zaproponował jego zorganizowanie, uznał, że lewica wcale nie dba o najuboższych.
– Chciałem zapytać, co jest prawdziwym programem SLD, bo to, co zapisano w dokumencie partii, oznacza podwyżki podatków, i to znaczne – wyjaśnił na konferencji Rostowski. – W jaki sposób SLD chce ograniczyć do najbiedniejszych becikowe i ulgę prorodzinną. Bo z naszych wyliczeń wynika, że z ulg nie mogłyby skorzystać już rodziny, w których jedna osoba zarabia 1617 zł na rękę. Ja takich osób nie uważam za bogate – mówił minister. – Jak chcecie oszczędzić te 2,4 mld zł? Rostowskiego interesowało też, na co lewica przeznaczyłaby 1,2 mld zł, które obecnie rząd przeznacza na misję w Afganistanie. Partia postuluje wycofanie stamtąd polskich wojsk.
Napieralski wyjaśniał, że ulga dotyczy dziś osób zamożnych i najlepiej zarabiających. Co więcej – o tym mówi dokument "Preferencje podatkowe" wydany przez Ministerstwo Finansów. Obecny podczas spotkania poseł Marek Wikiński wyjaśnił, że całą kwotę, która dziś jest wydawana na misję, SLD wydałby w kraju na unowocześnienie armii.
Rostowski zarzucał też, że lewica, przede wszystkim dbając o najbiedniejszych Polaków, szykuje im podwyżkę VAT na usługi budowlane, pogrzebowe i gastronomiczne. Przynajmniej takie odniósł wrażenie, czytając program SLD, politycy tej partii zapewniali jednak, że nie mają takiego zamiaru.
Nie zabrakło jednak zarzutów pod adresem ministra. Przede wszystkim posłowie i obecny na spotkaniu na zaproszenie Napieralskiego prof. Stanisław Gomułka uważali, że minister przedstawia nierealistyczne wyliczenia dotyczące przyszłorocznego budżetu, spodziewanej stopy bezrobocia czy wzrostu inwestycji prywatnych. Także spadek deficytu poniżej 3 proc. PKB w przyszłym roku uznał za mało prawdopodobny. Rostowski zapewnił jednak, że wszystko jest pod kontrolą, ale o szczegółach działań, które mają do tego doprowadzić, nie mówił.