Odszedł Steve Jobs, została legenda

Zmarł wizjoner i perfekcjonista, charyzmatyczny współtwórca Apple’a, który z podupadającego producenta niszowych komputerów uczynił światowego giganta

Publikacja: 07.10.2011 01:52

Odszedł Steve Jobs, została legenda

Foto: AP

Założyciel firmy Apple walczył z rakiem trzustki. „Odszedł spokojnie, otoczony rodziną. Wiemy, że wielu z Was będzie dzieliło nasz smutek" – oświadczyła jego rodzina. I rzeczywiście, na wieść o śmierci 56-letniego Steve'a Jobsa w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego w żałobie pogrążyły się miliony jego miłośników w USA i na całym świecie.

Wspomnienia o nim zdominowały serwisy informacyjne, a jego miłośnicy i fani pożegnaniami i refleksjami zapełniali portale społecznościowe i fora internetowe poświęcone firmie z Cupertino. Tysiące osób przyszły też pod sklepy Apple'a, by oddać ostatni hołd.

– Steve Jobs zmienił nasze życie, zwłaszcza życie mojego pokolenia. Każdy w akademiku, domu czy w torebce ma coś, co on zaprojektował – opowiadała „Rz" Melanie Thupoor, studentka, która jeszcze przed zajęciami wraz z grupą znajomych przyszła pod salon Apple'a w waszyngtońskim Georgetown.

Żałobne wyprawy miłośników MacBooków, iMaców, iPodów, iPadów i iPhone'ów pod salony Apple'a odbywały się w wielu amerykańskich miastach. Niektórzy przynosili kwiaty, inni znicze, jeszcze inni zostawiali jabłka i pożegnalne kartki.

Leonardo Doliny Krzemowej

Z Jobsem żegnali się też najwięksi politycy i legendy przemysłu informatycznego.

– Świat stracił wizjonera – oznajmił prezydent USA Barack Obama. – Tacy ludzie jak Steve Jobs zmieniają świat – wtórował mu prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który od szefa Apple'a dostał w ubiegłym roku iPhone'a 4.

– Był wielkim przedsiębiorcą, wielkim wynalazcą i jedną z najważniejszych postaci cyfrowej rewolucji, którą obecnie przeżywamy – oznajmił przywódca Francji Nicolas Sarkozy. Były brytyjski premier Tony Blair stwierdził zaś, że Jobs zapisze się w pamięci ludzi jako symbol tego, co potrafi osiągnąć ludzki umysł.

– Rzadko na świecie pojawia się ktoś, kogo wpływ jest tak głęboki, że będzie odczuwalny jeszcze przez wiele następnych pokoleń – stwierdził zaś współzałożyciel Microsoftu Bill Gates. Za pokazanie, że „to, co człowiek tworzy, może zmieniać świat", dziękował Jobsowi twórca Facebooka Mark Zuckerberg.

Jobs był wielkim amerykańskim wynalazcą, który mimo że nie miał formalnego dyplomu inżyniera, był współwłaścicielem 313 patentów. Porównuje się go do Thomasa Edisona, Beniamina Franklina, Alberta Einsteina i Leonarda da Vinci.

Branża technologiczna pożegnała Steve'a Jobsa już 24 sierpnia tego roku, kiedy to choroba zmusiła go do rezygnacji ze stanowiska dyrektora generalnego Apple'a. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy to koniec triumfów rynkowych firmy, której Jobs był mózgiem i kręgosłupem.

– Chociaż pierwsze reakcje inwestorów wykazały pewne obawy, jeżeli chodzi o przyszłość Apple, odejście Jobsa będzie miało minimalny wpływ na sukcesy firmy – prognozował wówczas Craig Cartier, analityk polskiego oddziału firmy Frost & Sullivan.

Inwestorzy nie uwierzyli jednak tak od razu w uspokajające głosy specjalistów branży i kurs akcji Apple'a jeszcze tego samego dnia spadł o ponad

5 proc. Oznaczało to dla największej firmy świata ubytek rzędu 17,7 mld dol. wartości giełdowej, podawał Bloomberg.

Od tego czasu akcje koncernu z logo jabłuszka zyskały 7 proc. Śmierć Jobsa wywołała wczoraj początkowo 1,5-proc. ubytek ich wartości, potem jednak akcje zwyżkowały o ok. 1. proc.

– Strukturę Apple'a łatwo można sobie wyobrazić bez przywództwa Jobsa – mówi „Rz" Emil Konarzewski, analityk firmy Audytel. – Takie firmy wytwarzają kulturę korporacyjną, która nie ginie z dnia na dzień. O projektach urządzeń, które właśnie wchodzą na rynek, Steve Jobs mówił już 15 lat temu, więc można oczekiwać, że kolejne ruchy firmy zostały starannie zaplanowane już dawno temu.

Największy start up na świecie

Jobs przez ponad siedem lat zmagał się z nieuleczalną chorobą, miał więc sporo czasu na przygotowanie firmy na swoje odejście i wykształcenie godnych następców. Stworzył m.in. grupę najbardziej rzutkich menedżerów działającą pod nazwą Top 100, którzy podczas regularnych spotkań wymieniają się pomysłami. Mniejsze grupy zarządców Apple'a co tydzień ustalają strategiczne działania firmy.

– Apple jest niesamowicie nastawioną na współpracę firmą. Jesteśmy zorganizowani jak start up. Tak naprawdę jesteśmy największym startupem na planecie – wskazywał Jobs podczas ubiegłorocznej konferencji Apple'a.

Jego miejsce zajął Tim Cook, który zastępował go w czasie jego trzech kilkumiesięcznych nieobecności spowodowanych chorobą. Pod rządami nowego szefa od stycznia tego roku Apple stał się najcenniejszą spółką giełdową na świecie, wartą ponad 350 mld dol., spychając z pozycji lidera giganta branży paliwowej Exxon Mobil.

Mimo to nie da się zaprzeczyć, że Apple ma twarz Jobsa. Charyzmatyczny dyrektor generalny przez ostatnie 14 lat rządził w firmie twardą ręką, wpływając na wszystkie aspekty jej działań: nie tylko strategię produktową, ale też na wygląd zewnętrzny urządzeń czy szczegóły ich interfejsu.

To, że Apple wspiął się na sam szczyt, w ogromnej mierze można przypisać wizji Jobsa: jego dalekowzrocznym projektom, charyzmie, którą porwał za sobą korporację, i umiejętności przewidzenia, czego jutro będą potrzebować użytkownicy. Oczywiście, wiele pomysłów skopiował od konkurencji, ale sprzedał je w tak atrakcyjnej formie, że klienci przypisali je właśnie jemu.

Komputerowego bakcyla złapał jako nastolatek, dorastając w latach 60. w Dolinie Krzemowej. Zaczął od letniej praktyki u swojego idola Billa Hewletta, gdzie poznał przyszłego wspólnika Steve'a Wozniaka. Już jako 17-latek zaczął naukę w drogim Reed College.

Z Indii do garażu

Paul i Clara Jobsowie obiecali, że sfinansują mu studia, gdy jego biologiczni rodzice – studenci Joanne Schieble i Abdulfattah Jandali – podejmowali decyzję o oddaniu go do adopcji.

Jobs rzucił college po sześciu miesiącach. Sypiał kątem u znajomych i pracował jako technik w Atari, żeby zaoszczędzić na podróż do Indii.

Jak zauważa tygodnik „Time", w jej trakcie Jobs eksperymentuje z psychodelicznymi narkotykami, zostaje buddystą i – jak później stwierdzi – doznaje olśnienia. Wraca do Kalifornii jako wegetarianin, którego ulubioną potrawą są jabłka.

Firmę założoną w 1976 roku wspólnie ze Steve'em Wozniakiem nazywa więc Apple, zakładając, że będzie producentem komputerów. Aż do końca lat 90. pozostaje ona firmą niszową, której sukcesy przeplatają się z porażkami w sinusoidzie przypominającej tor Wielkiej Pardubickiej.

Już na początku tej drogi młodzi maniacy komputerowi pracujący nad swymi maszynami w kalifornijskim garażu stawiają na nietypowe rozwiązania. Pierwszy produkt firmy komputer Apple I był maszyną, którą użytkownik miał sobie sam złożyć, a wyprodukowany w 1984 roku Macintosh 128K jako pierwszy z komputerów, zamiast reagować na polecenia klawiaturowe, korzystał z graficznego interfejsu.

Do tego zestawu Apple dodał myszkę, zupełne novum na rynku, które ukształtowało branżę komputerową na kolejnych 30 lat. Klienci nie poznali się jednak na innowacjach Apple'a, a jego produkty sprzedawały się słabo.

Znany z perfekcjonizmu Jobs nie ułatwiał życia zatrudnianym przez siebie programistom i designerom. Wielu pracowników narzekało na autokratyczny styl jego zarządzania.

Jak zauważa BBC, jeden z członków zarządu narzekał też wówczas, że Jobs jest nieposkromiony i realizuje swoje pomysły, nie zważając na to, czy będzie to dobrze dla firmy. W 1985 roku po kłótniach wewnątrz firmy Steve Jobs odszedł więc z Apple'a.

Majątek zbił na kupionym od George'a Lucasa studiu Pixar, które wyprodukowało tak znane animowane filmy, jak „Toy Story", „Gdzie jest Nemo" czy „Potwory i spółka".

Założona przez niego w 1985 roku firma NeXT tworzyła jedne z najbardziej nowoczesnych komputerów, były one jednak koszmarnie drogie. Jobs nie osiągnął sukcesu na rynku. NeXT w 1995 roku został przejęty przez Apple'a.

Sukces z logo jabłuszka

Podczas niemal dziesięcioletniej nieobecności Jobsa Apple zszedł na margines branży technologicznej.

Powrót żelaznego Steve'a do firmy w 1996 roku i objęcie rządów zapoczątkowało w niej nową erę wysmakowanych, intuicyjnych w użyciu urządzeń i idącego za nimi sukcesu finansowego.

Jego pomysły zrewolucjonizowały nie tylko przemysł komputerowy. Odmieniły też telefony komórkowe, a także kompletnie zmieniły branżę muzyczną. Od tego czasu kurs akcji Apple'a wzrósł o 9000 proc., osiągając ponad 357 dol. za sztukę.

W 1998 roku na rynku ukazał się iMac, ładnie opakowany w półprzezroczysty plastik, ergonomiczny komputer all-in-one. To pierwszy z produktów, w którym Apple położył tak duży nacisk na wygląd. W sklepach zaczęło się istne iMacowe szaleństwo, a firma znów odnotowała zyski i cudem wywinęła się od bankructwa.

Rok później pojawił się iBook, pierwszy konsumencki notebook, wyposażony w uchwyt jak walizka. Zanim jeszcze stał się dostępny, sklepy zamówiły u Apple'a 15 tys. egzemplarzy.

Jednak to nie komputery, ale elektroniczne urządzenia mobilne wyniosły firmę na dzisiejsze szczyty. Każdy z gadżetów wymyślonych przez Jobsa: iPod, iPhone, iPad czy MacBook Air, to kolejny kamień milowy w historii sukcesu koncernu.

– Wyniki finansowe Apple'a rosną nieprzerwanie od 2003 roku – mówi „Rz" Magda Borowik, analityk IDC. – Według mnie jest to trwały trend, który dodatkowo przyspieszył w 2005 roku, po wprowadzeniu iPoda Shuffle do sprzedaży. Kolejne zwyżki wiążą się z wprowadzeniem iPhone'a oraz iPada. Teraz ponad połowa kwartalnych zysków finansowych Apple'a generowana jest z produktów, które nie istniały jeszcze trzy lata temu.

W 2005 roku Steve Jobs ogłosił, że iPod dzierży 76 proc. rynku przenośnych odtwarzaczy muzycznych. Do dziś firma sprzedała ich 220 mln.

Koncern z logo jabłuszka dzięki iPhone'owi stał się największym na świecie sprzedawcą smartfonów. Jego udziały w tym rynku w II kwartale bieżącego roku, według firmy IDC, sięgały 19 proc.

– Wśród wszystkich telefonów komórkowych kupionych do dziś na świecie iPhone'y stanowią 5 proc. – chwalił się w tym tygodniu Tim Cook podczas prezentacji najnowszego modelu telefonu z logo jabłuszka iPhone'a 4S.

Podobny sukces w branży tabletów osiągnął iPad, który według firmy Strategy Analytics dzierży ponad 60 proc. udziału w rynku. W ubiegłym roku jego wpływy obejmowały ponad 95 proc. branży tabletów, jednak ograniczyła je rosnąca konkurencja ze strony urządzeń z systemem Android, udostępnianym przez Google'a.

Flagowe urządzenia Apple'a osiągnęły gigantyczny sukces: firma sprzedała w minionym kwartale o 142 proc. więcej iPhone'ów i 183 proc. więcej iPadów niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dzięki temu kwartalny zysk netto koncernu zwiększył się ponaddwukrotnie, osiągając 7,31 mld dol., a przychody urosły o 82 proc. Właśnie tym sposobem w sierpniu tego roku Apple prześcignął pod względem wartości Exxona.

Kultowe kółko

Prostota urządzeń Apple'a początkowo traktowana była przez analityków rynku z przymrużeniem oka. Po kilku latach okazało się jednak, że nie ma bardziej pożądanego rozwiązania w gadżetach elektronicznych niż słynne kółko nawigacyjne iPoda czy jeden jedyny przycisk na połyskliwej tafli szkła, jaką pokryte są iPhone i iPad.

Również supercienki notebook MacBook Air trzy lata temu wytyczył trend na rynku, za którym poszły mnożące się dziś jak grzyby po deszczu ultrabooki, hit tej jesieni. – Apple raz za razem wyznacza nowe trendy i zawsze jest o krok przed konkurencją – mówi „Rz" Marek Kujda, analityk IDC.

Ludzie nie tylko kupili styl tej firmy, ale też pokochali gadżety z logo nadgryzionego jabłka. W zamyśle twórcy tego symbolu graficznego Ronalda Wayne'a (trzeciego współzałożyciela Apple'a) miało ono symbolizować zarówno pokusę, jak i wiedzę. Teraz symbolizuje coś jeszcze.

– Za sukcesem Apple'a w dużym stopniu stoi kultowość jego urządzeń podbudowana świetnym designem – mówi Kulisiewicz. – Jest to zasługą samego Jobsa, który wręcz obsesyjnie dbał o wygląd tych urządzeń i innowacyjność interfejsów użytkownika. Z taką kultowością trudno jest konkurować, zwłaszcza firmom energetycznym takim jak Exxon, które budują swoją wartość na zupełnie innych wskaźnikach. Z tym aspektem działalności Apple'a można porównać wyłącznie kult otaczający firmy wielkich projektantów mody, takich jak Dior czy Chanel.

Rekordy sprzedaży pokazują, że urządzenia Apple'a świetnie wpisują się w aktualne, dynamicznie zmieniające się potrzeby klientów. Mimo że nie należą do najtańszych, ich wzornictwo, wysoka jakość i funkcjonalność sprawiają, że cena w dużej mierze traci na znaczeniu.

– Apple robi produkty, które są cool – mówi Magda Borowik. – Konsumenci lubią identyfikować się ze starannie zarządzanymi markami. A trudno byłoby znaleźć markę staranniej zarządzaną niż Apple, tyle że jej głównym strażnikiem był właśnie Jobs. Nie jest tajemnicą, że w tej firmie nic nie działo się bez jego zgody i błogosławieństwa. Niektórzy analitycy rynku określali to mianem rządów autorytarnych.

Steve Jobs był także człowiekiem, który potrafił świetnie zareklamować wymyślone przez siebie produkty. Magia jego gadżetów, o której wielokrotnie wspominają miłośnicy, a czasem wręcz „wyznawcy" Apple'a, wynikała między innymi z tego, że wyjątkowo surowo podchodził do wszystkich swoich projektów.

- W dłuższej perspektywie mogą się pojawić obawy, że nieobecność silnego przywódcy, nawet jeśli nie wpłynie na jakość produktów, może naruszyć wizerunek firmy – twierdzi Konarzewski. – Można śmiało powiedzieć, że jej klienci stali się w dużej mierze wyznawcami pewnego rodzaju kultu, a Jobs traktowany był przez nich jak przywódca sekty. Tak więc nawet jeśli produkty Apple'a pozostaną na takim samym poziomie jak dotychczas, to istnieje ryzyko, że firma utraci część swojej legendy.

– Model biznesowy Apple'a zapewne przetrwa to odejście – dodaje Daniel Weston z firmy brokerskiej Schroeder Equities w Monachium. – Jednak Steve Jobs był najzdolniejszym innowatorem i twórcą najstaranniej kreowanej marki w dziejach. Kogoś takiego jak on nie da się zastąpić.

Każdy dzień jak dzień ostatni

Jak sam mówił, starał się żyć tak, jakby każdy dzień miał być ostatnim. – Gdy miałem 17 lat, znalazłem gdzieś cytat, który brzmiał mniej więcej tak „jeśli każdego dnia będziesz żył tak, jakby to był twój ostatni dzień, to pewnego dnia na pewno będziesz miał rację" – opowiadał sześć lat temu absolwentom Uniwersytetu Stanforda. – Zrobiło to na mnie takie wrażenie, że od tego czasu, przez ostatnie 33 lata, każdego ranka patrzyłem w lustro i pytałem sam siebie „czy gdyby dzisiaj był ostatni dzień mojego życia, to chciałbym robić to, co mam zamiar robić?". I jeśli odpowiedź brzmiała „nie" przez zbyt wiele dni z rzędu, wiedziałem, że muszę coś zmienić – tłumaczył.

Stwierdził, że pamięć o nieuchronnej śmierci była jednym z najważniejszych narzędzi, które pomogło mu w podjęciu najważniejszych wyborów w życiu.

– Niemal wszystko: nasze oczekiwania, cała duma i strach przed wstydem lub porażką, wszystkie te rzeczy nikną w obliczu śmierci, pozostawiając tylko to, co jest naprawdę ważne. Pamięć o tym, że umrzesz jest najlepszym sposobem, jaki znam, aby uniknąć pułapki myślenia, że ma się coś do stracenia. I tak już jesteście nadzy. Nie ma powodu, żeby nie podążać za głosem serca – podkreślał.

Wygłaszając te pełne dramatyzmu słowa, założyciel Apple'a był już po kilkunastu miesiącach walki z rakiem trzustki. Po operacji, którą uznano za udaną.

Mając świeżo w pamięci słowa lekarza, który radził mu uporządkować sprawy i po prostu pożegnać się ze światem, przekonywał młodych słuchaczy, aby kochali to, co robią, i nie tracili swojego ograniczonego czasu, żyjąc cudzym życiem. Życzył im, aby pozostali naiwni, ciekawi świata i głodni wiedzy.

Sam znów rzucił się w wir pracy. W 2009 r. musiał udać się na kolejny urlop zdrowotny. Po operacji przeszczepu wątroby i kilku miesiącach przerwy powrócił jednak do zarządzania Apple'em.

W styczniu tego roku poszedł na kolejne zwolnienie, z którego już nie wrócił. W sierpniu przekazał kierowanie firmą Timowi Cookowi.

Zostawił żonę Laurene, z którą miał troje dzieci, oraz córkę z poprzedniego związku.

Założyciel firmy Apple walczył z rakiem trzustki. „Odszedł spokojnie, otoczony rodziną. Wiemy, że wielu z Was będzie dzieliło nasz smutek" – oświadczyła jego rodzina. I rzeczywiście, na wieść o śmierci 56-letniego Steve'a Jobsa w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego w żałobie pogrążyły się miliony jego miłośników w USA i na całym świecie.

Wspomnienia o nim zdominowały serwisy informacyjne, a jego miłośnicy i fani pożegnaniami i refleksjami zapełniali portale społecznościowe i fora internetowe poświęcone firmie z Cupertino. Tysiące osób przyszły też pod sklepy Apple'a, by oddać ostatni hołd.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy