Telemedycyna ciągle czeka na swój moment

W 2007 roku 65 proc. Polaków nie wiedziało, czym jest telemedycyna (dane TNS OBOP). Czy dziś słowo upowszechniło się w naszym języku nie wiadomo, bo brakuje badań. Wiadomo natomiast, że choć tematyką interesują się od lat i propagują ją największe firmy telekomunikacyjne i informatyczne pojęcie „telemedycyna" jest używane niemal wyłącznie przez specjalistów, a każdy rozumie to pojęcie inaczej

Aktualizacja: 24.11.2011 14:19 Publikacja: 24.11.2011 10:04

Telemedycyna ciągle czeka na swój moment

Foto: Cisco

- Dziś z telemedycyny korzystamy prawie wszyscy, nie tylko lekarze, ale również pacjenci choć niejednokrotnie ani jedni, ani drudzy nie zdają sobie z tego sprawy – przekonuje dr Wojciech Glinkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Telemedycyny. - Każda gałąź medycyny korzysta z nowych rozwiązań technologicznych, które mieszczą się w haśle telemedycyna – dodaje.

Przypomina, że ścisła definicja przyjęta prze PTM określa, że telemedycyna zachodzi tam, gdy usługa wykonywana jest dla pacjenta oraz zachodzi, gdy jednocześnie przy realizacji usługi, lekarz ponosi odpowiedzialność zawodową. Jego zdaniem w sytuacjach, gdy ten ostatni warunek nie jest spełniony należy mówić raczej szerzej: o „e-zdrowiu".

Zdaniem Małgorzaty Myki, lekarza specjalisty medycyny ratunkowej i katastrof, w ratownictwie, telemedycyna, to jedynie transmisja odczytu EKG do specjalisty i pracowni, która może przeprowadzić zabieg bezpośrednio ratujący życie. - To za mało: ratownicy powinni mieć możliwość zdalnego skonsultowania się z każdym specjalistą, aby szybciej zweryfikować własną diagnozę – mówi Myka.

Z kolei dr Andrzej Kurowski twierdzi, że telemedycyna codziennej pracy to w praktyce transmisja danych i wyników badań pacjentów w obrębie placówki.

Przyczyna rozbieżności podejść specjalistów, to brak sukcesów w stworzeniu jednolitego, ogólnokrajowego systemu, pozwalającego na wykorzystanie rozwiązań łączących służbę zdrowia i technologie internetowe oraz transmisję danych zwykłemu „Kowalskiemu". Najnowszy raport firmy doradczej CASE diagnozuje: „próby stworzenia systemu ogólnokrajowego zawiodły i polska telemedycyna, to pojedyncze projekty będące na ogół efektem indywidualnych inicjatyw".

Według CASE, telemedycynę w Polsce wykorzystuje się głównie do zdalnego monitorowania pacjentów z chorobami serca, konsultowania wyników badań histopatologicznych tkanek, zdjęć rentgenowskich i obrazów z tomografii komputerowej lub rezonansu magnetycznego, przeprowadzania wideokonferencji, a w bardzo ograniczonym zakresie – do monitorowania i leczenia chorób przewlekłych w warunkach domowych.

Do tej ostatniej sytuacji – droga daleka, bo jak pokazuje raport Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia nie wszystkie szpitale w Polsce dysponują rzeczą dziś niemal niezbędną (obok telefonu), by zdalnie monitorować stan zdrowia i utrzymywać kontakt z pacjentami przebywającymi w domowych pieleszach. Słowem, aż jedna trzecia szpitali, przebadanych przez CSIOZ nie miała w 2010 r. dostępu do Internetu (dostępu tego nie mają – głównie na terenach wiejskich – Polacy).

Tylko pięć z blisko 190 placówek wykorzystywało Internet w kontaktach z pacjentem do uzgadniania terminów w przychodni przyszpitalnej, a w 4 (czyli 2 proc. badanych) dostęp do globalnej sieci służył do uzgadniania hospitalizacji.

Dane spółki Telemedycyna Polska pokazują, że „Kowalski" chce korzystać z możliwości, jakie daje telemedycyna. W ciągu 9 miesięcy br. liczba osób prywatnych korzystających z usługi zdalnego (telefonicznego) monitoringu pracy serca oferowanego przez tę firmę urosła o ponad 2 tys. (około 100 proc.) do 4740. Ireneusz Plaza, prezes Telemedycyny Polskiej wyjaśnia, że firma mogłaby już dzisiaj wprowadzić dodatkowe usługi telemedyczne, jak np. zdalny pomiar ciśnienia, glukozy, masy ciała, saturacji krwi, czy też KTG, czyli monitoring płodu dziecka i skurczów macicy dla kobiet w ciąży. Kłopot – jak zwykle – to finanse. Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje tego typu świadczeń.

- Dziś z telemedycyny korzystamy prawie wszyscy, nie tylko lekarze, ale również pacjenci choć niejednokrotnie ani jedni, ani drudzy nie zdają sobie z tego sprawy – przekonuje dr Wojciech Glinkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Telemedycyny. - Każda gałąź medycyny korzysta z nowych rozwiązań technologicznych, które mieszczą się w haśle telemedycyna – dodaje.

Przypomina, że ścisła definicja przyjęta prze PTM określa, że telemedycyna zachodzi tam, gdy usługa wykonywana jest dla pacjenta oraz zachodzi, gdy jednocześnie przy realizacji usługi, lekarz ponosi odpowiedzialność zawodową. Jego zdaniem w sytuacjach, gdy ten ostatni warunek nie jest spełniony należy mówić raczej szerzej: o „e-zdrowiu".

Pozostało 80% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy