Najsilniej szykany odczuwają dzisiaj klienci mobilnego dostępu AT&T. Abonent tej sieci, który kilka lat temu zaabonował taryfę bez limitów transferu, a który miesięcznie ściągnie więcej niż 2 GB danych, może pewnego dnia być zaskoczony prędkością z jaką jego smartfon łączy się z internetem. Będzie musiał praktycznie zapomnieć o używaniu GPS, czy oglądaniu filmów na YouTube. Operator bowiem zaczyna w takich przypadkach ograniczać prędkość transferu nawet o 99 proc. Wielu klientów AT&T skarży się głośno, że to czyni ich smartfony praktycznie bezużytecznymi. Mogą je bowiem wykorzystywać w zasadzie tylko do rozmów telefonicznych i wysyłania SMS.
Samo AT&T twierdzi jednak, że problem ten dotyczy tylko niewielkiej grupy klientów. Mark Siegel, rzecznik korporacji tłumaczy mediom, że tylko 5 proc. klientów operatora ściąga miesięcznie więcej niż 2 GB danych. Zastrzega też, że nie znaczy to, że wobec wszystkich z nich AT&T zaczęło stosować nieprzyjemne praktyki. – To obecnie dotyczy około 0,5 proc. naszych klientów, tj. około 200 tys. osób - wyjaśnia Mark Siegel. Mogą zresztą oni korzystać z 300 tys. naszych hotspotów Wi-Fi, gdzie nie będą mieli żadnych ograniczeń przy ściąganiu danych – dodaje.
Klienci, których dotyczą ograniczenia starają się oczywiście interweniować u operatora. W odpowiedzi ten składa zazwyczaj propozycję zmiany planu taryfowego na nowy - aktualnie sprzedawany - pakiet, który przewiduje limitu transferu na poziomie 3 GB. Cena takiego pakietu wynosi 30 dolarów miesięcznie, a więc tyle samo, ile płacą dziś klienci starego pakietu bez ograniczeń transferowych. Chętnych zatem nie ma wielu.
AT&T obsługuje aż 17 mln klientów, którzy mają wykupiony pakiet bez limitu, co stanowi połowę użytkowników smartfonów w całej tej sieci. Operator wprowadził rozwiązanie kilka lat temu, gdy na rynku pojawiły się iPhone’y, ale zrezygnowała z oferowanie tej taryf już w 2010 r. AT&T ostrzegł wówczas klientów, którzy generują duży ruch, że muszą się liczyć z ograniczeniami prędkości. Problem nasila się teraz, gdy coraz więcej klientów sieci kupuje smartfony.
Podobne kłopoty ma Verizon, ale klienci tej sieci w takich przypadkach są łagodniej traktowani niż w AT&T. Operator klientom ściągającym duże ilości danych wprowadził bowiem ograniczenia prędkości, ale tylko w „godzinach szczytu”, gdy sieć jest mocno zapchana. W ciągu pozostałej części dnia abonenci mogą surfować po internecie bez ograniczeń. Tymczasem w AT&T klient, który w danym miesiącu ściągnie więcej niż 2 GB do końca okresu rozliczeniowego będzie miał spowolniony dostęp do internetu przez smartfona.