Większość Islandczyków wolałaby jednak, aby koronę zastąpił... dolar kanadyjski
W niedawnym sondażu Instytutu Gallupa 70 proc. mieszkańców wyspy odpowiedziało, że bez sentymentów porzuciliby koronę na rzecz innej waluty, najchętniej właśnie kanadyjskiej. Gdyby Rejkiawik usłuchał respondentów, Islandia stałaby się pierwszym krajem poza samą Kanadą posługującym się tą jednostką płatniczą.
Dlaczego Islandczycy chcą zrezygnować z korony? Głównym powodem jest jej duża zmienność. Przed kryzysem była popularna wśród spekulantów, którzy windowali jej notowania. Ale na przełomie 2007 i 2008 r. jej kurs wobec euro załamał się o prawie 60 proc. Ponieważ Islandia skazana jest na import większości produktów, wywołało to kilkunastoprocentową inflację, zmuszając tamtejszy bank centralny do podwyżek stóp procentowych, nawet gdy gospodarka była już w głębokiej recesji.
Do dziś kurs korony udało się ustabilizować, ale za cenę uciążliwych ograniczeń: na inną walutę wymienić można jednorazowo do 350 tys. koron (8,8 tys. zł).
Z pomysłem zastąpienia korony dolarem kanadyjskim wystąpiła w 2011 r. grupa wpływowych islandzkich przedsiębiorców. „Ubogi kuzyn amerykańskiego dolara" pociąga ich m.in. dlatego, że gospodarka Kanady ze względu na klimat, dużą rolę eksportu surowców i położenie nad oceanem jawi im się jako podobna do rodzimej.