Euro kosztowało mniej niż 4,26 zł, a dolar niespełna 3,37 zł. Graczom w kupowaniu ryzykownych aktywów nie przeszkadzała nawet informacja, że w weekend Hiszpania poprosiła o 100 mld euro wsparcia. Decyzja była bowiem powszechnie spodziewana. Niewiadomą pozostawała jedynie kwota, o jaką zabiegać będą Hiszpanie. Na rynku mówiło się, że mogą wystąpić o nawet 200 mld euro pomocy.
Druga część dnia nie była już jednak tak udana dla naszego pieniądza. Do głosu doszli pesymiści zwracający uwagę, że szczegóły pożyczki dla Hiszpanii nie są jeszcze znane, podobnie jak i wyniki wyborów w Grecji. Do zamykania pozycji na złotym zachęcała też zmiana trendu na parze EUR/USD. Po porannym wzmocnieniu wspólna waluta po południu zaczęła się osłabiać. Wieczorem w Warszawie za euro i franka płacono już blisko 0,1 proc. więcej niż w piątek, czyli odpowiednio: 4,3 zł i 3,58 zł. Dolar wrócił do wyceny z wcześniejszej sesji i kosztował 3,44 zł.
Na rynku długu oprocentowania papierów dziesięcioletnich i pięcioletnich zmieniło się symbolicznie do odpowiednio: 5,3 proc. i 4,91 proc. Rentowność dwulatek wzrosła jednak do aż 4,83 proc.