Helsinki idą za ciosem. W ubiegłym roku Finowie postawili warunek, że wspomogą Greków w ramach drugiego pakietu ratunkowego, jeśli otrzymają od nich zabezpieczenie dla swojej pożyczki. Identyczny warunek postawili teraz Hiszpanii. W tym tygodniu rozpoczną się rozmowy na linii Madryt – Helsinki, które mają dopracować szczegóły porozumienia. Od ich powodzenia uzależnione jest, czy Finlandia weźmie udział w wartym 100 mld euro programie ratowania hiszpańskich banków.
- Stawiamy twarde warunki – powiedziała Jutta Urpilainen, minister finansów Finlandii. - Uważamy jednak, że nasze stanowisko jest słuszne. Nie możemy obciążać ryzykiem naszych podatników.
Fińska minister poinformowała także, że nie ma informacji, czy jakikolwiek inny kraj strefy euro uczyni podobnie.
Finlandia powoli urasta do rangi największego przeciwnika programów ratunkowych. Helsinki nie chcą i odmawiają spłacania długów pozostałych krajów strefy euro. Swoje zdecydowane „nie" wyrażają także przy każdej okazji, kiedy pojawia się temat uwspólnotowienia długów, czyli emisji euroobligacji. W miniony weekend burzę wywołała wypowiedź Jutty Urpilainen, która stwierdziła, że „odpowiedzialność zbiorowa za długi (...) i ryzyko innych państw nie jest tym, na co chcemy się przygotować". Zauważyła, że "Finlandia weszła do strefy euro" i "euro jest dla Finlandii korzystne".
Zdaniem gazety "Kauppalehti" wypowiedź pani minister mogła oznaczać, że Finlandia "nie będzie trzymać się euro za wszelką cenę i jest przygotowana na każdy scenariusz", w tym porzucenie wspólnej unijnej waluty. Rzecznik szefowej resortu finansów Matti Hirvola poinformował po publikacji, że wszelkie sugestie gazety, zgodnie z którymi Finlandia zamierza opuścić strefę euro są nieprawdziwe.