W poniedziałek po południu za dolara amerykańskiego trzeba było zapłacić 3,35 zł, czyli o 0,6 proc. więcej niż w piątek. Lepiej złoty zachowywał się wobec euro. Po południu europejska waluta była wyceniana na 4,11 zł, o 0,2 proc. mniej niż w piątek.

Ostatni raz tak nisko euro było wyceniane w połowie marca. Co więcej, analitycy spodziewają się, że aż do czwartku nasza waluta dalej może zyskiwać, w szczególności wobec euro. Złoty wciąż korzysta na poprawie nastrojów na światowych rynkach po ubiegłotygodniowych słowach prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Zapowiedział on, że bank centralny strefy euro zrobi wszystko, co w jego mocy i co jest konieczne do przetrwania wspólnej walut.

Poprawa nastrojów na światowych rynkach przekłada się także na rodzimy rynek długu. Rentowność dziesięcioletnich obligacji polskich wyniosła wczoraj 4,91 proc., podczas gdy w piątek było to nawet 4,95 proc.