Osłabienie euro wobec dolara (wczoraj o kolejne 0,6 proc.), będące reakcją na słabe dane z niemieckiego i brytyjskiego przemysłu oraz rozczarowujące informacje o włoskim PKB w II?kwartale, nie zaszkodziło notowaniom złotego.
Nasz pieniądz w czwartek, podobnie zresztą jak w drugiej części środowych notowań, zyskiwał na wartości w stosunku do euro i szwajcarskiego franka. Co prawda wczesnym popołudniem przewagę na rynku zdobyli sprzedający (złoty symbolicznie tracił na wartości), ale ostatnie godziny handlu należały do kupujących.
W konsekwencji euro w Warszawie potaniało w czwartek o 0,2 proc. i kosztowało mniej niż 4,06 zł. Tyle samo stracił też szwajcarski frank i był wyceniany na nieco ponad 3,38 zł. Jedynie dolar amerykański lekko zyskał na wartości, co było pochodną zmian na rynkach globalnych. Amerykańska waluta kosztowała przed zamknięciem 3,3 zł, czyli blisko 0,4 proc. więcej niż w środę.
Na rynku obligacji czwartek upłynął pod znakiem spadku cen polskich papierów dłużnych. Rentowność dziesięciolatek zwyżkowała do 4,92 proc. (jeszcze w poniedziałek wynosiła 4,7 proc.), a pięciolatek do 4,48 proc. W przypadku dwulatek wynosiła 4,02 proc. wobec 4,01 proc. w środę.