Od kilku lat prace najmłodszych artystów oferowane są nie tylko w galeriach, ale też na specjalnych aukcjach. W tym roku będzie ich w sumie ponad 20. Na każdej wystawianych jest średnio około 100 prac.
Ceny wywoławcze zaczynają się od 500 zł. Na ogół autor dostaje połowę wylicytowanej ceny. Początkowo na fali nowości ceny częściej niż dziś dochodziły do 1 tys. zł. Teraz oscylują wokół 600–800 zł. Czy nie są to ceny dumpingowe?
Na tegorocznym zjeździe Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich pojawiło się wiele krytycznych uwag na temat aukcji najmłodszej sztuki. Podkreślano, że tak niskie ceny psują rynek, oferta aukcyjna jest myląca i nie jest reprezentacyjna. Zdaniem antykwariuszy, młodzi artyści dbający o swoją pozycję nie biorą udziału w takich aukcjach. Dobra galeria systematycznie buduje pozycję rynkową swojego artysty, regularnie sprzedaje jego obrazy. Na aukcjach ceny porównywalnych prac tych samych autorów są przypadkowe. Zdarza się, że po jednorazowym skoku kolejne notowania są bardzo niskie.
Pionierem aukcji najmłodszej sztuki jest Wojciech Niewiarowski z domu aukcyjnego Rynek Sztuki w Łodzi. Od 2006 r. organizuje aukcje promocyjne niedawnych absolwentów miejscowej uczelni. Ceny zależnie od techniki wykonania lub formatu wynoszą 100–400 zł. Autor dostaje całą wylicytowaną kwotę. Nabywca płaci organizatorowi dodatkowo 25 proc.
This browser does not support the iframe element.
Wyniki ostatniej aukcji promocyjnej w Łodzi (wystawiono 190 obiektów) były gorsze niż poprzednich. Najdroższy obraz sprzedano za 2,8 tys. zł.