Czasu na realizację celów Agendy Cyfrowej jest coraz mniej, więc Komisja Europejska sięga po coraz to radykalniejsze środki, aby przyspieszyć budowę nowej infrastruktury telekomunikacyjnej. W przeciwieństwie do dyrektywy rozporządzenie Parlamentu i Rady Unii Europejskiej (bo o taki środek specyficznie chodzi Komisji) będzie miało moc obowiązującą natychmiast po przyjęciu i publikacji. Dyrektywa natomiast wymagałaby dostosowania krajowego prawa do swojej treści, co siłą rzeczy zakłada okres przejściowy. Z praktyki wiadomo, ile czasu potrafi zająć implementacja unijnego prawa, i że czasem dopiero skierowanie sprawy do Trybunału Unii i groźba kar daje rezultat.
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji pisze jednak
, że właśnie ewolucyjny tryb działania dyrektywy pozwoliłby polskiemu rynkowi na elastyczniejsze przystosowanie się do nowej rzeczywistości.
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji wskazuje natomiast
bardziej konkretny argument: materia nowego rozporządzenia w Polsce regulowana już jest Prawem telekomunikacyjnym (m.in. słynny art.139 i obowiązki operatora o dominującej pozycji rynkowej) i ustawą szerokopasmową. Do tego można by jeszcze dołożyć chociażby ustawę o drogach krajowych, czy rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.