Przechodzące przez Polskę fronty burzowe powodują pożary i zniszczenia. Jest jednak branża, wąska i specyficzna, która na tym zarabia. Chodzi o firmy zajmujące się montażem instalacji odgromowych. Po każdej większej burzy liczba klientów, którzy chcą zabezpieczyć przed piorunami swoje domy i przedsiębiorstwa, wyraźnie wzrasta. W zasadzie cała wiosna i lato to dla elektryków specjalizujących się w zakładaniu instalacji odgromowych dobry okres. Zwłaszcza, że w ostatnich latach zarówno w powszechnym odczuciu, jak i według meteorologów, burze są bardziej intensywne niż dawniej, a pioruny biją częściej i mocniej.
Świadomość, że przed „doziemnymi wyładowaniami atmosferycznymi" trzeba się chronić, bez wątpienia rośnie. W okolicach wielkich miast: Krakowa, Poznania, Warszawy, na Śląsku większość domów i firm jest już wyposażona w sprawne instalacje odgromowe. Wciąż jednak są w Polsce tereny, np. we wschodniej części Podkarpacia i Mazowsza czy na Podlasiu, gdzie na przestrzeni dziesiątków kilometrów można nie zobaczyć prawidłowo zaprojektowanego i wykonanego piorunochronu. I to nie tylko na wiejskiej chacie, lecz także na budynku firmy produkcyjnej czy na magazynie. Część właścicieli małych, słabych finansowo przedsiębiorstw ciągle traktuje instalację odgromową jako wydatek, którego można uniknąć.
– W prywatnych firmach na ogół podchodzi się do tej sprawy dość poważnie. Znacznie gorzej jest w przedsiębiorstwach i instytucjach państwowych oraz samorządowych – ocenia Janusz Budniok, właściciel Śląskiego Centrum Ochrony Odgromowej. Jego zdaniem w niektórych regionach nawet 80 proc. budynków należących do państwa czy samorządu nie jest właściwie chronionych.
Wciąż niezbyt wielkie zainteresowanie piorunochronami może wynikać z faktu, że według powszechnego mniemania, grom zawsze trafia kogoś innego. Poza tym statystyczne prawdopodobieństwo odniesienia ciężkich obrażeń czy śmierci w wyniku uderzenia pioruna jest rzeczywiście bez porównania mniejsze niż ryzyko poważnego wypadku samochodowego. W Polsce ginie od rażenia piorunem trzy–pięć osób rocznie.
Inaczej jest ze stratami materialnymi. W okolicach podgórskich podczas szczególnie burzliwego tygodnia pioruny powodują nieraz kilkadziesiąt pożarów na stosunkowo niewielkim terenie, np. kilku powiatów.