Strach przed kredytem to zdrowy objaw

Nie lubimy pożyczać pieniędzy! Pożyczamy, bo musimy, ale nie lubimy tego robić - mówi Marzena Mazur, doktorem psychologii biznesu.

Publikacja: 24.10.2013 15:23

Red

Rz: Kredyt to koło zamachowe gospodarki. A jak to wygląda z psychologicznego punktu widzenia? Co w nas jest takiego, że lubimy pożyczać od innych pieniądze?

Marzena Mazur:

Nie lubimy pożyczać pieniędzy! Pożyczamy, bo musimy, ale nie lubimy tego robić. Jest nawet taki psychologiczny mechanizm, który można streścić w jednym zdaniu: chcesz stracić przyjaciela, wyświadcz mu przysługę. Gdy czujemy się zobowiązani do spłaty długu, ogranicza to naszą wolność. Nie lubimy być nikomu za nic wdzięczni. Jeśli pożyczamy od znajomego, to zazwyczaj kończy się to pogorszeniem relacji, bo ciągle sobie myślimy, że musimy mu oddać pieniądze. Utożsamiamy go z tą nieprzyjemną rzeczą, która nas czeka, czyli z oddaniem pieniędzy.

Dobrze kiedyś radzili sobie z tym niektórzy władcy; pożyczali mnóstwo pieniędzy, a kiedy było tego już za dużo, to po prostu gładzili swoich wierzycieli.

Uff, na szczęście to już przeszłość. Nie lubimy pożyczać, a jednak to robimy. Co nas do tego skłania?

Są cztery główne kategorie powodów, dla których pożyczamy. Po pierwsze, są to oczywiście przyczyny ekonomiczne. Nie mam środków do życia, nie starcza mi na bieżące wydatki, dzieci idą do szkoły i trzeba kupić wyprawkę itp. To również chęć zapobiegania wykluczeniu społecznemu. Ktoś mógłby zapytać rodziców: po co wam kredyt na komputer dla dziecka, skoro nie macie nawet telewizora? Ale to ten komputer pozwoli dziecku osiągnąć zdolności potrzebne do funkcjonowania w nowoczesnym społeczeństwie, a przede wszystkim da mu dostęp do informacji. W tej kategorii mieszczą się też duże nieoczekiwane wydatki, np. poważna choroba i konieczność udania się na operację za granicę.

Mówimy więc o takich bardzo realnych potrzebach. A druga kategoria powodów?

Nasz konsumpcjonizm, czyli chęć podniesienia standardu życia, pokazania się lub poprawy swojego wizerunku. Z tym wiąże się uzależnienie własnej samooceny od innych ludzi. I to są najczęstsze powody brania kredytów. Wbrew pozorom takich sytuacji, gdy pożyczamy z przyczyn ekonomicznych, bo naprawdę brakuje nam na podstawowe wydatki, jest dużo mniej.

Trzecia kategoria przyczyn wiąże się z niedostateczną edukacją, czyli brakiem wiedzy o finansach. Ktoś ma tyle pieniędzy, że mogłoby mu wystarczyć, ale ponieważ nie umie zarządzać swoim budżetem, to pieniądze mu się rozchodzą. Nie oszczędza i musi pożyczać. Do tego dochodzi podatność na różne marketingowe triki; właśnie  z powodu braku wiedzy. Kup telewizję kablową, a dostaniesz telewizor za złotówkę. Tyle że jeśli się usiądzie i policzy, to okazuje się, że dwa lata abonamentu wystarczyłyby na kablówkę i plazmę na ścianie, a nie na malutki telewizorek. Jeśli jednak nie potrafimy tego policzyć, to dajemy się złapać w pułapkę.

Tym bardziej że te marketingowe sztuczki są wspierane reklamami albo socjotechnikami przy sprzedaży bezpośredniej. Często trudno się oprzeć. A jaka jest czwarta kategoria motywów?

Czwartą, najmniej powszechną  przyczyną brania kredytów są różne problemy psychologiczne, np. choroby psychiczne, kiedy nie zawsze mamy świadomość tego, co robimy. To także różne formy uzależnień: hazard, alkoholizm, ale też zakupoholizm. W tych sytuacjach branie kredytu jest sposobem na radzenie sobie z nałogiem.

Okazuje się więc, że najczęściej bierzemy kredyt skuszeni wizją konsumpcji. Trudno zresztą się dziwić, bo cała nasza kultura wspiera życie na kredyt. Jak udaje się nas do tych kredytów przekonać?

Całym światem finansów rządzą dwa główne motywy : strach i chciwość, a może lepiej powiedzieć – chęć szybkiego zaspokojenia własnych potrzeb. W przypadku brania kredytu powstaje pytanie, który motyw zwycięży. Czy strach przed tym, że na wiele lat podejmujemy zobowiązanie stałego płacenia rat, czy też chęć posiadania jakiejś rzeczy lub spełnienia marzeń. Jeśli zwycięży obawa, to nie weźmiemy kredytu, ale poszukamy pomocy u rodziny, znajomych,  podejmiemy dodatkową pracę lub zaczniemy oszczędzać. Jeśli zwycięży nasze chciejstwo, to  łatwiej wziąć kredyt.

I teraz co robią reklama i marketing? Pobudzają to chciejstwo, jednocześnie niwelując strach. Mówią: marzysz i masz, spełnij swoje marzenia, jesteś tego wart, a jednocześnie zobacz, to jest łatwe, szybkie i bez kłopotów. To jest cały przemysł.

Z wyjątkiem kredytów hipotecznych większość kredytów brana jest na „zabawki", czyli rzeczy, które nie są niezbędne do życia, tylko zaspokajają nasze psychologiczne potrzeby: uznania, prestiżu, niezależności itp.

Jeśli więc spece od marketingu podnoszą szalę z napisem: chcę, a obniżają tę, na której jest napis: boję się, to my powinniśmy te szale wyrównywać. Czy tak?

Wyrównywać lub lekko przewyższać szalę z obawami, bo lepiej dmuchać na zimne. Ważne decyzje podejmujmy z rozwagą. A każda decyzja finansowa jest ważna.

Rz: Kredyt to koło zamachowe gospodarki. A jak to wygląda z psychologicznego punktu widzenia? Co w nas jest takiego, że lubimy pożyczać od innych pieniądze?

Marzena Mazur:

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy