Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan podkreślił, że Turcja nie podjęła jeszcze decyzji w tej sprawie w związku z kwestiami związanymi z bezpieczeństwem oraz niestabilną sytuacją w Kabulu, gdzie w czwartek doszło do zamachu. W co najmniej dwóch eksplozjach zginęło 13 żołnierzy USA i niemal 100 innych osób, w tym - jak podają talibowie - 28 ich bojowników.

Tureccy urzędnicy w rozmowach z agencją Reutera informowali w tym tygodniu, że talibowie poprosili Turcję o "techniczną pomoc" w zarządzaniu lotniskiem w Kabulu po wycofaniu się cudzoziemskich wojsk. 

Jednocześnie talibowie zażądali, by tureccy żołnierze wycofali się z Afganistanu do 31 sierpnia wraz z żołnierzami innych państw NATO. Wcześniej Turcja deklarowała, że chce pozostawić na lotnisku 500-osobowy batalion.

W środę resort obrony Turcji poinformował o rozpoczęciu wycofywania tureckich żołnierzy z lotniska w Kabulu.

- Talibowie zwrócili się z prośbą dotyczącą zarządzania lotniskiem w Kabulu. Mówili "zapewnimy bezpieczeństwo, a wy możecie zarządzać". Ale nie podjęliśmy jeszcze decyzji, ponieważ wciąż jest ryzyko śmierci i takich sytuacji tam - poinformował Erdogan.