W lecie 2008 r. "Super Express" opublikował zdjęcie piosenkarki nago na tureckiej plaży.[b] W środę (24 lutego) warszawski Sąd Apelacyjny prawomocnie przyznał Steczkowskiej 80 tys. zł zadośćuczynienia oraz przeprosiny (sygn. I ACa 1176/09[/b]).
Wedle twierdzeń Steczkowskiej wybrała ona wczasy w Turcji, licząc, że tam właśnie nie będzie osobą rozpoznawalną, nikt jej nie będzie niepokoił. Opalała się w najbardziej ustronnym miejscu hotelowej plaży (między skałami z kózkami a morzem). Spokój ten "SE" brutalnie naruszył.
Piosenkarka zażądała pierwotnie 400 tys. zł, ale przed II instancją ograniczyła żądanie do 80 tys. zł i tyle właśnie przyznał sąd okręgowy. Pozowani: wydawca i redaktor naczelny "SE", wnosili o oddalenie pozwu.
Ich pełnomocnik mec. Joanna Wlazłowska przekonywała SA, że hotelową plażę należy raczej porównać z kinem czy stadionem: za wstęp się płaci i nie są to miejsca prywatne, jak dom czy łazienka, gdzie oczywiście prywatność jest chroniona. Krótko mówiąc, fotoreporterzy mogli zdjęcia zrobić. Tym bardziej że Steczkowska jest osobą publiczną, nie tylko zresztą jako piosenkarka. Wreszcie nie raz, nie dwa epatowała publiczność "atrybutami kobiecego ciała" – mówiła prawniczka.
Na dowód "SE" przedstawił cztery zdjęcia. Steczkowska już wcześniej wyjaśniła, że trzy są fotograficznie zmanipulowane, a jedno, owszem, pokazuje ją w prześwitującej sukience, ale nigdy więcej jej nie włożyła.