Groźby na Facebooku: W sieci często się nie kontrolujemy

Rozmowa dla „Rzeczpospolitej” | Jan Zając, psycholog internetu, Uniwersytet Warszawski

Publikacja: 28.04.2014 08:00

Platforma społecznościowa, którą jest Facebook, to nie tylko zdjęcia, statusy i „lajki", ale też przestępstwa – kierowanie gróźb karalnych. Czy cały czas mamy tam poczucie anonimowości? Przecież nie jest trudno wyśledzić, kto jest właścicielem konta...

Jan Zając: Nawet jeśli jesteśmy podpisani z imienia i nazwiska, to i tak w internecie ciągle nam się wydaje, że jesteśmy anonimowi. Nie widzimy osób, z którymi rozmawiamy – to daje nam wrażenie anonimowości. Poza tym część osób, które stosują pogróżki i mowę nienawiści w internecie, używa na Facebooku fałszywego imienia i nazwiska.

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy niemal bez przerwy mówi się o tym, ile naszych danych jest wykorzystywanych w internecie i jak łatwo je pozyskać. Do ludzi to nie trafia?

Nie powiedziałbym, że to nie daje żadnych skutków. Do niektórych ludzi to dociera. Wielu natomiast jest takich, którzy nie do końca zdają sobie z tego sprawę, zwłaszcza jeśli są młodzi. Albo też w konkretnym momencie, kiedy są podekscytowani, kierują nimi emocje, czują się częścią większej grupy albo organizacji, są jedną z wielu osób, które wypowiadają się w podobny sposób w danym wątku na dany temat. W takim momencie kontrola naszego zachowania jest częściowo wyłączona. Kierujemy się impulsem, który powoduje, że będziemy znacznie bardziej skrajni w formułowanych opiniach i wygłaszanych poglądach.

W internecie wolno każdemu napisać wszystko i wszędzie?

Teraz internet nie jest już takim miejscem. Nie każdy może napisać, co chce i gdzie chce. W ciągu ostatnich kilku miesięcy było wiele dyskusji, które miały na celu uświadomienie ludziom, na jak wiele sposobów i w jak wielu miejscach ich dane mogą być wykorzystywane. Nie można zostawić internetu samemu sobie. Ma on gigantyczny zasięg jako medium, a będzie miał jeszcze większy, stanie się głównym medium. Wszystkie inne środki przekazu, jeśli jeszcze nie są z internetem związane, to będą, więc dlaczego mielibyśmy przykładać do niego inne standardy?

To gdzie leży problem?

W unormowaniu tego wszystkiego, zwłaszcza że jest wiele podmiotów, które nie są podmiotami prawa polskiego czy w ogóle europejskiego, a czasem po prostu mają siedzibę gdzieś w rajach podatkowych.

Jak więc walczyć z groźbami karalnymi czy wulgaryzmami w internecie?

Po pierwsze, można edukować i uświadamiać samych użytkowników. Po drugie, stwarzać różnego rodzaju mechanizmy zgłaszania i zwalczania takich praktyk. Po trzecie, można by też w większym stopniu wymagać od samych serwisów internetowych, żeby czyściły fora i nie dopuszczały do pisania pewnych rzeczy.

—rozmawiała Agnieszka Kalinowska

Prawo drogowe
Rząd zaostrza przepisy z powodu 1 procentu kierowców
Prawo dla Ciebie
Lekarze protestują. Chcą leczyć, a nie pytać pacjentów o wagę i nałogi
Konsumenci
SN zdecydował o wzajemności kredytu frankowego. Uchwała korzystna dla banków
Prawo dla Ciebie
Chcesz anulować abonament RTV? Musisz spełnić ten warunek
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Praca, Emerytury i renty
Dodatkowe pieniądze po 60. roku życia. Kto ma prawo do emerytury kapitałowej?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”