Barbara S. wraz z mężem była oskarżona o wyłudzenie z banku kredytu. Nie odbierała jednak wezwań, bo przebywała we Włoszech. Dlatego Sąd Okręgowy w Lublinie w 2006 r. wydał za nią europejski nakaz aresztowania (ENA) i wyraził zgodę na publikację jej danych na stronie Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Pod koniec 2007 r. kobieta postanowiła wrócić do kraju i uczestniczyć w procesie. Sąd rejonowy odwołał list gończy i zamienił tymczasowe aresztowanie na poręczenie majątkowe, a 8 stycznia 2008 r. sąd okręgowy odwołał ENA.
Trzy dni później w jednym z dzienników w Lublinie ukazał się artykuł „Trzy tysiące bandytów do wyłapania". Wśród 16 fotografii znalazło się zdjęcie Barbary S. z jej danymi osobowymi. Dziennikarz bronił się, że wszystkie informacje niezbędne do publikacji zaczerpnął ze strony KWP.
Kobieta uznała, że gazeta naruszyła jej dobra osobiste, bo nie była już poszukiwana. Sąd przyznał jej rację. Zobowiązał wydawcę dziennika oraz redaktorów naczelnego i prowadzącego do opublikowania przeprosin i zapłaty 5 tys. zł zadośćuczynienia.
Następnie Barbara S. pozwała Skarb Państwa – komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie, żądając 150 tys. zł zadośćuczynienia. Dowodziła, że policja odpowiada za to, że w artykule znalazły się jej dane, bo nie usunęła ich niezwłocznie po uchyleniu ENA. Komendant nie uznał roszczenia. Argumentował, że dane usunął 9 stycznia, następnego dnia po odwołaniu ENA. W dniu publikacji artykułu jej dane nie figurowały już na stronie komendy.
SO w Lublinie oddalił roszczenie. Uzasadniał, że Barbara S. nie udowodniła, że jej dane wykreślono z listy poszukiwanych i usunięto ze strony internetowej KWP później niż 9 stycznia. Biegły stwierdził, że nie może odtworzyć stanu portalu na 8 czy 9 stycznia, bo administrator strony nie zachował jej kopii.