Według policyjnych szacunków w minionym roku doszło w Polsce do ok. 83 tys. cyberataków. To co prawda nieco mniej niż rok wcześniej (wówczas było aż 88,5 tys.), ale i tak znacznie więcej niż jeszcze w 2019 r. (ponad 48 tys.). Dane te mogą być jednak nieco zaniżone, gdyż nie uwzględniają postępowań przygotowawczych w prokuraturach, a wiele osób w ogóle nie zgłasza służbom, że ich dane zostały wykradzione.
– Niestety nadal – chociaż coraz rzadziej – słyszymy od klientów, że w komisariacie słyszą od dyżurnego, że zgłaszanie takiego przestępstwa mija się z celem, gdyż z pewnością nie uda się ustalić danych sprawcy – mówi adwokat Bartosz Grube, specjalizujący się w pomocy ofiarom oszustw internetowych.
I dodaje, że funkcjonariusz policji nie może odmówić nam przyjęcia zgłoszenia – w szczególności z powodu braków kadrowych, niedostępności patrolu, który wyjechał w teren.
Cyberataki. Potrzebna mądrość przed szkodą
Prawnik wskazuje, że mimo to warto zgłaszać takie sprawy na policję.
– Dla pokrzywdzonego często ważniejsze od ustalenia personaliów sprawcy jest odzyskanie utraconych środków, a prowadząc dużą liczbę podobnych spraw, wiemy, że w wielu udaje się zabezpieczyć środki na rachunkach bankowych, nawet gdy personalia sprawcy pozostają nieustalone. Zgłaszając sprawę policji, powinniśmy pamiętać, aby w zawiadomieniu dokładnie opisać, co się stało, jak, kiedy i gdzie popełniono czyn. A także przygotować potwierdzenia przelewów, którymi udokumentować można utratę środków.