W sierpniu przeciętna płaca w firmach, w których pracuje ponad dziesięć osób, wyniosła 3407 zł brutto. To o 138 zł więcej niż przed rokiem, ale o 26 zł mniej niż w lipcu. GUS podał, że nominalny wzrost płac w skali roku wyniósł 4,2 proc., dwa razy więcej niż w lipcu. Analitycy spodziewali się przyspieszenia rocznego wzrostu płac. – To nie jest niespodzianka, bo wynika z wypłaty półrocznych premii – tłumaczy Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku SA, przypomina, że na wzrost wpływ miały też czynniki sezonowe. – Liczba dni roboczych była o jeden mniejsza niż rok wcześniej, co oddziaływało na wzrost miesięcznych wynagrodzeń osób pracujących na akord – tłumaczy.

Realnie płace wzrosły o 2,2 proc. w skali roku. Ekonomiści uważają, że do końca roku zarobki będą realnie rosły o ok. 1 proc.

– Obniży się dynamika realna, a inflacja nieco wzrośnie – tłumaczy Maria Drozdowicz-Bieć, prof. SGH. Z jej badań rynku pracy wynika, że część pracodawców w ostatnim miesiącu miała kłopoty ze znalezieniem wykwalifikowanej kadry. Jeśli okazałoby się, że to zjawisko zaczyna narastać, zwiększyłaby się presja płacowa, co miałoby wpływ na wzrost inflacji – dodaje ekonomistka.

Z danych GUS wynika, że firmy nieznacznie zwiększyły w ciągu miesiąca zatrudnienie (o 2,5 tys.), w sektorze przedsiębiorstw pracuje 5,35 mln osób. – Firmy zachowują się, jakby zaczęły się obawiać niższego wzrostu gospodarczego w kolejnych miesiącach – uważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

Jakub Borowski dodaje: – To kolejny, po słabszym od oczekiwań wzroście polskiego eksportu w lipcu i pogorszeniu wyprzedzających wskaźników koniunktury dla gospodarki niemieckiej, sygnał spowolnienia wzrostu gospodarczego w III kw.