Środkowoeuropejski tygrys słabnie

Słabe wyniki I kwartału na Słowacji. Nasz sąsiad, którego gospodarka opiera się głównie na eksporcie, zanotował największy spadek PKB od 13 lat. Kto zawinił?

Publikacja: 05.06.2009 04:00

„Słowacja w szoku”, „Koniec złotej ery gospodarki”, „Tygrys Środkowej Europy traci pazury”, „Słowacka gospodarka pod kreską”, „Lewica będzie musiała wziąć się do roboty” – wieszczą tytuły słowackich dzienników. To echa fatalnych danych o spadku o 5,6 proc. PKB w I kw. tego roku. Nikt z szanowanych polityków i ekonomistów oficjalnie nie wini za taki stan gospodarki przystąpienia tego kraju od stycznia tego roku do strefy euro. Wielu z nich uważa, że mimo obecnej sytuacji euro wręcz umożliwi tańsze finansowanie deficytu budżetowego. Główny sprawcy kryzysu to zapaść na świecie i działania rządu.

– To wynik źle rządzonego państwa. Zamiast zmniejszać obciążenia dla przedsiębiorców, które na Słowacji należą do najwyższych na świecie, i obniżać podatki, rząd premiera Roberta Fico rozrzuca pieniądze na cele socjalne i dotuje nowe miejsca pracy. Nie tędy droga – ostrzega Ivan Miklosz, były minister finansów i autor reform gospodarczych w byłym prawicowo-liberalnym rządzie premiera Mikulasza Dzurindy.

Według niego deficyt budżetu rośnie z miesiąca na miesiąc. Pod koniec maja wyniósł 830 mln euro, podczas gdy w całym roku 2009 miał nie przekroczyć miliarda euro. Urzędy podatkowe sygnalizują ogromne problemy z egzekucją podatków. Do początku czerwca ściągnięto ich o jedną trzecią mniej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.

[wyimek]2,6 proc. spadku PKB w 2009 roku dla słowackiej gospodarki prognozuje Komisja Europejska[/wyimek]

Lewica odrzuca krytykę opozycji. Rząd zapowiedział wdrożenie planu o wartości 332 mln euro mającego na celu pobudzenie tworzenia miejsc pracy i popytu wewnętrznego. Deputowani rządzącej koalicji nie dopuścili do zwołania nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu, na którym opozycja miała przedstawić swój program walki z kryzysem.

– To rok przedwyborczy. Fico nie może sobie pozwolić na redukcję wydatków i zamrożenie płac. Stąd te nowe zapewnienia o 13 wypłatach dla emerytów i ochronie miejsc pracy. Zupełny nonsens – twierdzi dziennik „Pravda”.

Ministerstwo Finansów jak dotąd nie zrewidowało swojego scenariusza na ten rok.

– Słowacja ma już najgorsze za sobą – twierdzi minister finansów Jan Pocziatek. Słowacki Urząd Statystyczny prognozuje, że w całym roku będzie recesja i produkt krajowy brutto obniży się o 3,6 proc.

[ramka][srodtytul]Czy euro pomogło Słowacji?[/srodtytul][/ramka]

[ramka]

[b]Pro Juraj Barta, główny ekonomista Slovenskiej Sporitelni[/b]

Problemy krajów strefy euro są przenoszone na Słowację. Kraj traci konkurencyjność, rosną płace. Ale nasze trudności to efekt kryzysu światowego, a nie wina samego euro. Dodatkowo Słowacja weszła do strefy euro w czasach dramatycznych zmian, dlatego trudno ocenić długofalowe następstwa tego kroku. Jest wiele zalet tej decyzji. Wspólna waluta stała się tarczą ochronną korony słowackiej, która – zanim znikła – straciła na wartości 50 proc. mniej niż korona czeska. Inflacja spada już szósty miesiąc z rzędu. Ceny wzrosty o 2 proc., a przed rokiem o 5,4 proc. Jeśli bezrobocie w 2004 roku wynosiło 14,3 proc., to w lutym 2009 roku zmalało do poziomu 9,8 proc. Miliony monitorów i setki tysięcy aut, produkowanych w naszych fabrykach przez zagraniczne koncerny, w ponad 90 proc. idą na eksport. Jesteśmy bardzo wrażliwi na zawirowania zagranicznych rynków. W tej sytuacji nawet możliwości przeciwdziałania kryzysowi przez rząd są ograniczone. Swoje zrobił też kryzys energetyczny na początku roku, kiedy do wielu zakładów przestał być transportowany gaz. [/ramka]

[ramka][b]Kontra Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK[/b]

Słowacja zyskała bardzo dużo na wejściu do strefy euro w czasie rozchwiania na rynkach finansowych po nasileniu kryzysu na świecie. Jednak problemem okazał się kurs wymiany korony na euro. Był on ustalany w czasie, gdy Słowacja znajdowała się na ścieżce szybkiego rozwoju, a narodowa waluta się umacniała. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, kurs wymiany był przeszacowany. To tak, jakbyśmy my mieli w styczniu tego roku wymieniać złotego na euro po kursie 3,2 – 3,3 zł.

Słowacja jest małą gospodarką opartą przede wszystkim na eksporcie. Gdyby usztywniła kurs korony wobec euro na innym poziomie lub w ogóle go nie usztywniła, dziś jej eksport mógłby być bardziej konkurencyjny. A w tym kraju eksport stanowi ok. 80 proc. PKB, więc jest niezwykle istotnym elementem rozwoju. Tymczasem po załamaniu się popytu w krajach UE, załamał się też słowacki eksport. Tym bardziej jest go trudno odbudować, że większą jego część stanowi motoryzacja, czyli segment rynku, który nie podniesie się zbyt szybko.

Gdyby kurs nie był przeszacowany, w obecnej sytuacji deprecjacji walut w regionie, słowackie towary sprzedawane za granicę byłby tańsze, dzięki temu bardziej konkurencyjne. Eksport nie załamałby się tak bardzo. W Polsce sprzedaż zagraniczna ma szanse się odbudować właśnie dzięki słabemu złotemu. [/ramka]

Dane gospodarcze
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Małe chwile radości dla kredytobiorców walutowych. Stopy procentowe w dół
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Dane gospodarcze
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński