Także w ubiegłym roku po raz pierwszy w historii kontraktowano węgiel koksujący po 300 dol. Dziś ceny ostro spadły, ale analitycy powoli wskazują na możliwość odbicia dla węgla, zwłaszcza energetycznego, w przyszłym roku.
Dr Urszula Ozga-Blaschke z krakowskiej PAN przyznaje, że teraz trudno jest o jakiekolwiek prognozy, zwłaszcza po 2008 r., gdy ceny węgla szalały (równocześnie z cenami ropy). Po rekordowych spadkach poniżej 55 dol. na początku tego roku (najniższa cena od trzech lat) węgiel energetyczny w ARA wrócił do poziomu ok. 70 dol. Jednak 19 czerwca znów zjechał do 65 dol. Powód? W okresie kryzysu spada zapotrzebowanie na energię elektryczną, a w wielu krajach Europy, w tym w Polsce, to energia węglowa jest podstawą jej produkcji (w naszym kraju ponad 90 proc. energii elektrycznej produkuje się z węgla kamiennego i brunatnego).
Gorzej jednak znosi kryzys węgiel koksujący – baza do produkcji stali, na którą jest dekoniunktura. Tona kosztuje „tylko” 129 dol. Tylko, bo to spadek o ok. 60 proc. w porównaniu do 2008 r. Jednak optymizmem powiało po prognozach światowego eksportera Macarthur Coal, według których przyszłoroczne ceny kontraktowe surowca koksującego będą o 8,5 proc. wyższe (to efekt zwiększenia popytu na surowiec m.in. w Chinach). Jednak zdaniem ekspertów rynku o prawdziwym i solidnym odbiciu na rynku węgla można będzie mówić ok. roku 2011.