Na 265 przygotowanych w ubiegłym roku od zera projektów prywatyzacyjnych sukcesem zakończyło się 107. Spośród 68 firm wystawionych na aukcjach nabywców znalazło tylko 11. Ta mało optymistyczna statystyka skłoniła urzędników, by poszukać nowych sposobów na zwiększenie zainteresowania oferowanymi firmami. – W przypadku dużych, atrakcyjnych spółek nie narzekamy na brak chętnych – mówi „Rz” Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu. – Jednak liczba takich firm stopniowo się kurczy, a w zasobie Skarbu Państwa zostają podmioty, które trudniej sprzedać. To właśnie głównie z myślą o tych projektach postanowiliśmy zmienić zasady doradztwa przy prywatyzacji.
Jak podkreśla Leszkiewicz, sposobem na udaną sprzedaż firm nie może być obniżenie ich ceny – rozwiązanie sugerowane resortowi skarbu przez część ekspertów. – Analizy przedprywatyzacyjne określają minimalną wartość każdej spółki. Nie możemy sprzedawać majątku Skarbu Państwa po cenie, jaką próbuje dyktować rynek – mówi wiceminister. – Dlatego uznaliśmy, że do określonej kategorii firm trzeba dobrać takich doradców, którzy nie tylko przygotują analizy, ale będą też aktywnie współpracować z nami przy poszukiwaniu inwestorów.
Na czym będą polegać zmiany? Dotąd doradcy konkurowali między sobą wyłącznie ceną za świadczoną pracę, więc gros zamówień zbierały mniejsze, często niedoświadczone firmy oferujące najniższe kwoty. Duże i renomowane, wiedząc o tym, nawet się nie zgłaszały, zdając sobie sprawę, że nie mają szans. Jeśli oferowana na sprzedaż spółka w pierwszym podejściu nie znajdowała nabywcy, wycenę trzeba było po pewnym czasie aktualizować – czyli Skarb Państwa de facto płacił dwukrotnie za to samo. Prawo zamówień publicznych nie pozwala wprawdzie stawiać doradcom kryteriów jakościowych, ale zgodnie z nim można stawiać określone wymogi usłudze, jaką mają wykonać. Resort skarbu może więc oczekiwać nie tylko oszacowania wartości spółki, ale także doradztwa przy faktycznym poszukiwaniu inwestora. Wówczas można już ocenić zaproponowaną przez potencjalnego doradcę strategię zbycia spółki.
– W ten sposób doradca towarzyszyć będzie nam przy sprzedaży spółki od początku do końca – wyjaśnia Leszkiewicz. – Na tym kroku mogą skorzystać również średniej wielkości firmy, za to ze sporym doświadczeniem w doradztwie – mówi „Rz” Zygmunt Jerzmanowski, ekspert prywatyzacyjny i prezes firmy konsultingowej Business Expert. – Można się tylko obawiać, czy w przypadku trudno sprzedawalnych spółek doradcy będą chcieli stawać do przetargów, obawiając się, że gdyby do transakcji nie doszło z przyczyn od nich niezależnych, może to mieć dla nich konsekwencje finansowe.
– Nie oznacza to, że chcemy przerzucić na doradców całość ryzyka związanego z doprowadzeniem prywatyzacji do pozytywnego finału – zapewnia Leszkiewicz. – Dajemy tylko sygnał poszczególnym departamentom ministerstwa, że trzeba indywidualnie podchodzić do każdego projektu prywatyzacyjnego i aktywniej włączyć doradców w cały proces.