Z kwoty 301,2 mld zł wydatków zapisanych w tegorocznym
budżecie aż 225,8 mld zł musi trafić na wyznaczony cel, bo ich przeznaczenie określają obowiązujące w Polsce ustawy.
Zdaniem profesora Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC, to stanowczo za dużo. – Należałoby zmniejszyć ich odsetek do co najmniej 50 proc. – uważa ekonomista. Wówczas łatwiej będzie zarządzać finansami publicznymi, staną się one bardziej przejrzyste i łatwiej będzie wygospodarować środki na innowacyjne inwestycje.
Wzrost wydatków sztywnych budżetu państwa następował przez ostatnie 12 lat. Jeszcze w 1998 roku ich udział w wydatkach ogółem stanowił 46 proc. W 2003 roku było ich już 67 proc., a po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku w wyniku presji na wzrost wydatków budżetowych z tytułu finansowania składki do budżetu unijnego, współfinansowania projektów strukturalnych oraz obiecanych dopłat dla rolnictwa z budżetu państwa, odsetek wydatków sztywnych zwiększył się do ponad 70 proc.
Ekonomiści podkreślają, że przy obecnym poziomie i strukturze wydatków budżetowych nie jest możliwe zabezpieczenie w dostatecznym stopniu wydatków prorozwojowych. Dlatego też niezbędna jest reforma wydatków publicznych umożliwiająca finansowanie w taki sposób, aby nie wzrastał deficyt i możliwe było wypełnienie warunków traktatu z Maastricht, zwłaszcza obniżenie deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.