Miliony, a nie miliardy
Wówczas sprzedaliśmy uprawnienia za ponad 10,8 mld zł. Z tej kwoty na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zgodnie z prawem, trafiło ok. 1,1 mld zł z przeznaczeniem na tzw. fundusz zielonych inwestycji. Pieniądze te sfinansowały m.in. program „Mój prąd", a także program „Czyste powietrze". Te dwa programy można potraktować jako prośrodowiskowe i służące transformacji. Jednak – jak wynika z unijnego sprawozdania – wydano wówczas na te dwa programy ledwie 682 mln zł. Z kwoty 10 mld.
Jak wskazuje Marcin Kowalczyk, kierownik zespołu klimatycznego w WWF Polska, w ramach 50 proc. środków zaklasyfikowanych jako wydatki środowiskowe potraktowano m.in. 182 mln na zwolnienia z akcyzy energii elektrycznej wytworzonej z OZE. Jednak największa część pieniędzy, rzędu 4,6 mld zł, trafiła na wsparcie wytwórców energii z OZE, odpowiadające wartości rynkowej zielonych certyfikatów umorzonych w 2018 r.
Patrząc na pozostałe wydatki ze wspomnianych przychodów, niemal 4,6 mld zł trafiło do powstałego wówczas Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny, który rekompensował spółkom obrotu „zamrożenie cen energii" dla odbiorców. – Środki, które zostały zaraportowane jako prośrodowiskowe, trudno uznać za te, które faktycznie przeznaczone zostały na finasowanie transformacji. Z wymienionego zestawienia jedynie środki na program „Czyste powietrze" i „Mój prąd" można tak potraktować. Trudno jednak uznać koszty umorzenia zielonych certyfikatów czy zwolnienie z akcyzy jako faktyczne inwestycje prośrodowiskowe – podkreśla Kowalczyk.
Na co wydatkować?
Zdaniem Pawła Wróbla, założyciela i szefa firmy konsultingowej Gate Brussels, jeśli chcemy obniżyć ceny energii i minimalizować koszty zakupu uprawnień do emisji CO2, to powinniśmy jak najszybciej obniżyć samą emisję. – Najszybszą metodą są inwestycje w zero- i niskoemisyjne źródła. Po środki z EU ETS najłatwiej sięgnąć. Im dłużej będziemy z tym zwlekać, tym dłużej będziemy więźniem wysokich kosztów EU ETS – zaznacza ekspert.
W opinii Marcina Roszkowskiego, prezesa Instytutu Jagiellońskiego, największa pula środków, do której mamy dostęp – m.in. z tego instrumentu – powinna iść na rozbudowę sieci dystrybucyjnych oraz na źródła, które zaakceptuje UE w unijnej taksonomii. – Proces inwestycji trwa lata, więc należy korzystać z tych środków, które mamy do dyspozycji teraz – dodał Roszkowski. Wskazał, że przy tak wysokich kosztach gazu i prądu należy wyrazić zrozumienie dla rządu, gdy ten chce przeznaczyć część środków z EU ETS na rekompensaty.