Japoński producent ogłosił w lipcu o wykryciu, że wyrywkowe testy na emisje spalin i zużycie paliwa podczas końcowej kontroli jakości w większości jego fabryk w Japonii nie spełniały krajowych norm. Był to drugi w ciągu niecałego roku przypadek złego postępowania podczas kontroli. Raporty z takich kontroli były w konsekwencji sporządzane na podstawie fałszywych danych. Naruszanie norm podczas kontroli było podobne do przypadku z ubiegłego roku, gdy Nissan, drugi pod względem wielkości producent przyznał, że końcowe protokoły pokontrolne podpisywali od alt inspektorzy nie mający do tego uprawnień.

„Nissan jako firma na szczeblu członków kierownictwa, kierowników i kontrolerów w zakładach maił; niezwykle niską świadomość powagi naruszania norm i przepisów podczas końcowej kontroli pojazdów" — stwierdza komunikat. Firma przypisała te niedociągnięcia niedostatecznej liczbie kontrolerów i brakowi nadzoru ze strony kierowników zakładów. Uważa ponadto, że należy zwiększyć szkolenie.

Nissan poinformował, że stwierdzono niewłaściwe kontrole podczas wyrywkowego testowania 1205 pojazdów, więcej od liczby 1171 podanej początkowo w lipcu. Inne testy na siłę klaksonu, hałas wydawany przez pojazd podczas jazdy i zasięg legi reflektorów były również dokonywane niewłaściwie. Testowano jedynie pojazdy przeznaczone na rynek japoński, testy nie wpłynęły na wielkość eksportu. Obecnie wyrywkowe testy będą nadzorowane przez zwierzchników kontrolerów. Firma zamierza zwiększyć liczbę kontrolerów i poprawić oprogramowanie komputerowe do pomiaru emisji spalin.

Odrębnie Suzuki Motor podała, że 6438 jej pojazdów zbadano niewłaściwie na emisję spalin i zużycie paliwa, nieco więcej od liczby podanej w sierpniu.