Dzisiejsze posiedzenie rosyjskiego rządu zdominowała sytuacja na nowym kosmodromie Wastocznyj, który zastąpi kazachski Bajkonur. „Sto razy zostało powiedziane - pracujcie przejrzyście, pieniędzy wydziela się coraz więcej, projekty mają narodowy charakter! Nie, kradną - setki milionów, setki milionów! Wszczęto dziesiątki spraw karnych, wydane zostały sądowe wyroki, ludzie siedzą w więzieniach. Ale nie, porządku tam wciąż nie udało się wprowadzić tak jak trzeba - zdenerwował się prezydent Rosji, cytuje agencja TASS.
Jak na razie jednak poza słowami, Putin nie ściął żadnej z urzędniczych głów odpowiadających za kompromitującą sytuacją na jednej z najdroższych państwowych inwestycji. Odpowiadający za sektor kosmiczny wicepremier Dmitrij Rogozin nie ma zamiaru, nawet po takiej krytyce, podawać się do dymisji.
Czytaj także: Rosja wystrzeli Afrykę w kosmos
Przypomnijmy: Bajkonur, który po rozpadzie ZSRR znalazł się na terytorium Kazachstanu, Rosja dzierżawiła od 1994 r. płacąc rocznie ok. 100 mln dol. Do tego całe kosmiczne lotnisko bardzo już się zestarzało. Dlatego w 2010 r. zapadła w Moskwie decyzja o budowie własnego kosmodromu. Jako miejsce wybrano osadę Uglegorsk w obwodzie amurskim leżącą w widłach dwóch rzek: Zei i Wielkiej Piery. Do 2007 r. istniał tam doświadczalny kosmodrom wojskowy Swobodnyj (Wolny).
Powierzchnia nowego kosmicznego lotniska to 700 km kw. (cała działka na 1035 km kw); oprócz kompleksu startowego, klasycznego lotniska, zakładów tlenowo-azotowych i wodorowych na potrzeby pojazdów kosmicznych, powstało tam też 115 km dróg oraz 125 km linii kolejowej oraz miasteczko dla pracowników lądowiska.